Lwów, 29 października 2008 r.
Mieszkający we Lwowie Polacy zwracają się z apelem o zwrócenie uwagi na relacje pomiędzy władzami miasta a polską mniejszością.
Minęła kolejna rocznica pomarańczowej rewolucji, zwycięstwo której zapewnić miało mieszkańcom Ukrainy wiele praw i swobód demokratycznych. Polacy mieszkający na Ukrainie w sposób szczególny wiązali swoje nadzieje z nowymi demokratycznymi władzami, dla których hasłem była m.in. poprawa stosunków polsko-ukraińskich.
Ciesząc się wolnością Ukrainy, radując się z odzyskania niezawisłego miejsca w rodzinie narodów warto pamiętać o tym, że nie zawsze rzeczywistość wygląda tak, jak deklarowali to politycy obecnie sprawujący władzę.
Jednym z pierwszych aktów prawnych prezydenta Wiktora Juszczenki było rozporządzenie z 23 września 2005 r., które wykonywało dekret prezydenta Leonida Kuczmy z 21 marca 2002 r. "O natychmiastowych działaniach dotyczących ostatecznego rozwiązania negatywnych skutków polityki totalitarnej byłego ZSRR dotyczącej religii, jak również przywrócenie odebranych praw kościołom i organizacjom religijnym". Punkt 4 dekretu głosi: "Zalecenie organom samorządowym władzy wykonawczej działania na rzecz przywrócenia odebranych praw kościołom i organizacjom religijnym, m.in. zwrotów dawnych gmachów kościelnych, majątku kościelnego (w tym zabudowań), które używane są niezgodnie z przeznaczeniem i są własnością władz komunalnych".
Wydawać się mogło, że nowe władze sprostają wyzwaniom, które przyniosła ze sobą wolność. Ale na naszym przykładzie widać, że nadzieje z tym związane były przedwczesne.
Kiedy po wizycie Jana Pawła II prezydent Leonid Kuczma wydał dekret dotyczący zwrotu obiektów sakralnych wiernym, wydawało się, że dotyczy to i lwowskiego kościoła św. Marii Magdaleny. Okazało się wówczas, że na Ukrainie mieszkają obywatele różnych kategorii, mimo tego, że konstytucja i ustawodawstwo ukraińskie mówi zupełnie inaczej.
Istniejące we Lwowie dawne kościoły rzymskokatolickie (30), zostały przekazane wiernym obrządku greckokatolickiego, prawosławnego i przedstawicielom innych kościołów (załączony wykaz). Wspólnota rzymskokatolicka nie otrzymała jednakże ani jednego z nich. W tej chwili we Lwowie czynnych jest 5 kościołów rzymskokatolickich, z czego dwa funkcjonowały w okresie ZSRR (katedra, kościół pw. św. Antoniego), 3 nowe zostały wybudowane w ostatnich latach (kościoły w dzielnicach Zboiska, Rzęsna i kaplica na Sichowie).
Poczucie logiki podpowiada, że kościoły, skoro były wybudowane, są po to, by służyły celom liturgicznym. Tak też się dzieje w całym cywilizowanym świecie, tak też dzieje się na pierwszy rzut oka we Lwowie: wiernym różnych wyznań, oddano prawie wszystkie dawne kościoły katolickie. Jeśli chodzi o mieszkających we Lwowie katolików obrządku rzymskiego utożsamianych z Polakami, nie możemy się doprosić jednej, ważnej dla nas świątyni.
Od 1991 roku rzymskokatolicka wspólnota parafialna zrzeszona przy kościele św. Marii Magdaleny we Lwowie (składająca się z 870 osób, według spisu przeprowadzonego w lutym 2006 r.) bezskutecznie stara się o zwrot kościoła odebranego przed 44 laty przez władzę radziecką. Wszelkie prośby, petycje i apele kierowane do władz (począwszy od władz lokalnych aż po kancelarię prezydenta) nie doprowadziły dotychczas do zwrotu świątyni.
Kościół pw. św. Marii Magdaleny przestał pełnić funkcję liturgiczną w 1962 roku - w świątyni przekazanej Politechnice Lwowskiej urządzono klub młodzieżowy, a następnie salę organową, funkcjonującą do chwili obecnej.
Nadzieje na zwrot koscioła przyniosły zmiany społeczno polityczne z okresu "pierestrojki", a po rozpadzie ZSRR narodziny niepodległej Ukrainy.
Na fali zmian zarejestrowano w urzędach lwowskiej administracji państwowej statut parafii św Marii Magdaleny, ale nie uzyskano zwrotu świątyni.
Zasadniczym punktem argumentacji władz w sporze ze wspólnotą parafialną jest znaczenie organów znajdujących się w kościele dla kulturalnego życia miasta. Zaskakująca jest identyczność stanowiska obecnych władz z powodem dla którego odebrano kościół wiernym w czasach totalitaryzmu radzieckiego.
Obecnie wspólnota korzysta ze świątyni na następujących warunkach:
- Od roku 2001 w kościele św. Marii Magdaleny odprawiane są nabożeństwa na zasadach odpłatności.
- Centralne przejście do ołtarza jest zastawione ławami, których nie można przesuwać, ponieważ niszczy to, zdaniem dyrekcji, posadzkę.
- Wspólnota nie może korzystać z centralnego wejścia do kościoła, które jest zamurowane.
- Zgodnie z zakazem dyrektora sali organowej, parafia nie może korzystać z kościelnych organów, bo zostały odnowione. Przed konserwacją korzystaliśmy z instrumentu, a organista jest absolwentem konserwatorium.
- Na terenie kościoła nie można przechowywać żadnego mienia kościelnego, ponieważ parafii nie przekazano dotychczas pomieszczenia, ani pod zakrystię, ani pod kancelarię parafialną. Po mszy św. kolejka wiernych ustawia się do prowizorycznej zakrystii, droga przebiega obok toalet, na które zostało zamienione baptysterium.
- Parafianie muszą tolerować aroganckie zachowanie dyrekcji i pracowników domu muzyki organowej (komentarze w stylu: "mieszkacie na ukraińskiej ziemi i dlatego płacicie za odprawianie nabożeństw!)
Jedno z niedawnych poleceń dyrektora sali organowej Juliana Winnickiego przekazane katolikom z kościoła Marii Magdaleny brzmi: „zabierzcie wasze manele”.
Dyrektor sali organowej wielokrotnie zarzucał proboszczowi kościoła, że liczba wiernych jest wielka tylko dzięki uczestnictwu w nabożeństwach "wiernych przywożonych autokarami z Przemyśla". W lutym b.r. sporządzono listę parafian, na którą wpisało się 870 osób i wszyscy są obywatelami Ukrainy. Natomiast koncerty odbywają się w obecności kilkunastu osób, często też słuchaczami są wyłącznie uczestnicy wycieczek z Polski.
Chociaż liczba wiernych uczestniczących we mszy św. wielokrotnie przewyższa liczbę słuchaczy koncertów muzyki organowej, parafianie popierają pomysł, aby w zwróconym kościele odbywały się nadal koncerty muzyki organowej. Dobrym przykładem takiego rozwiązania jest katedra rzymskokatolicka w Kamieńcu Podolskim, w której odbywają się również imprezy muzyczne. Organizowanie koncertów w kościele nie może być w żadnym razie przeszkodą dla zwrotu kościoła parafii.
Każda władza, jaka by nie była, powinna dać odpowiedź na pytanie, w jakim celu istnieje państwo i jak powinny kształtować się stosunki pomiędzy państwem a obywatelem. Jeśli państwo nie może zrealizować swoich rozwiązań prawnych, jeśli konstytucja i czynne ustawodawstwo takich rzeczy gwarantować nie mogą, to może nie warto tylko deklaratywnie postulować takich rozwiązań. Obecnie Ukraina deklaruje swoje dążenie do struktur europejskich i podkreśla pełną demokratyzację życia społecznego. Polacy mieszkający na Ukrainie są lojalnymi obywatelami tego kraju. Oczekujemy od władz respektowania naszych praw i swobód obywatelskich, dotychczas dzieje się tak, że każda działalność polskiej mniejszości na Ukrainie, może być prowadzona tylko i wyłącznie dzięki pomocy z Polski.
Czujemy się jak obywatele specjalnej troski: w obawie o nasz stan władza stosuje uniki, wymówki i naginanie prawa.
Najczęściej pojawiający się w mediach obraz dobrej współpracy i pojednania polsko-ukraińskiego, nie jest pełnym obrazem. Politycy zabiegają o przedstawianie pozytywnych wydarzeń w mediach, jest jednakże nieporozumieniem, jeśli jako bazę stosunków polsko-ukraińskich uzna się powierzchowne deklaracje polityków, przecinanie wstążek, czy odsłanianie pomników. Prawdziwym testem na europejskość Ukrainy będzie stosowanie rządów prawa i równe traktówanie obywateli, również tych, którzy deklarują inną narodowość.
Apelujemy więc do mediów, o to żeby przedstawiały też inną stronę relacji polsko-ukraińskich. Chodzi z jednej strony o realizację praw mniejszości narodowej, ale z drugiej strony o realizację praw konstytucyjnych obywateli Ukrainy wyznania rzymskokatolickiego.
Pragnę podziękować wszystkim, którzy brali udział w tych rekolekcjach. Siostrom józefitkom, ks. Igorowi Kurzydle, wikariuszowi parafii, a szczególnie ks. bp. Leonowi za zaproszenie i wspólną modlitwę.