Gabriel Brzęk (1908-2002)- profesor zwyczajny dr hab., dr h.c. Akademii Rolniczej i Akademii Medycznej w Lublinie. Nestor polskiej zoologii, współtwórca lubelskiego Wydziału Farmaceutycznego, wybitny naukowiec i pedagog, wspaniały wychowawca znanych zarówno w kraju jak i w świecie naukowców oraz rzesz studentów, wielki i prawy człowiek, erudyta i patriota.
Był autorem wielu prac z dziedziny hydrobiologii i historii nauk przyrodniczych w Polsce. Wielkie uznanie przyniosła Profesorowi książka Złoty wiek ornitologii polskiej, a także cykl prac poświęconych wybitnym zoologom polskim. Są to obszerne monografie: Krzysztof Kluk, Benedykt Dybowski, Henryk Raabe, Józef Nusbaum-Hilarowicz. Spod pióra Profesora wyszła także Historia zoologii we Lwowie i w Wilnie, wydane w 1995 r. przez Lubelskie Towarzystwo Naukowe: O dwu zgaszonych w 1939 roku ogniskach polskiej zoologii.

prof. Gabriel Brzęk

Muzeum im. Dzieduszyckich we Lwowie i jego Twórca

(fragmenty)

Wydawnictwo Lubelskie Nowe, Lublin 1994.

SPIS TREŚCI

ROZDZIAŁ VI

DZIEJE MUZEUM PO ŚMIERCI FUNDATORA

Śmierć Włodzimierza Dzieduszyckiego w dniu 18 września 1899 r. wstrząsnęła wprawdzie uczuciami świata naukowego Lwowa, lecz nie wpłynęła przez dalsze 15 lat na zahamowanie naukowej działalności Muzeum. Dopóki żył Fundator, sam kierował wszystkimi agendami Muzeum, mając do pomocy w sprawach muzealnych całym sercem oddanego mu kustosza Władysława Zontaka, a w sprawach Ordynacji Poturzyckiej bardzo energicznego zięcia, Tadeusza Dzieduszyckiego.

Po śmierci Włodzimierza Dzieduszyckiego - kuratorem Muzeum został Tadeusz Dzieduszycki, doktor praw Uniwersytetu Lwowskiego, ekonomista, ożeniony z córką Fundatora Anną i przez niego usynowiony. Był to bardzo sprężysty organizator, dbający zarówno o Ordynację, jak i o Muzeum, a przez pracowników bardzo lubiany i szanowany. Zajmował się głównie administracją i stroną prawną Muzeum i Ordynacji, pozostawiając dyrektorowi Marianowi Łomnickiemu kierowanie działalnością naukową współpracowników.

Tadeusz Dzieduszycki, żyjąc w gronie ludzi wysoko w naukach przyrodniczych wykształconych, rozumiał potrzeby i sens nauki, sam stając się przyrodnikiem amatorem i ornitologiem. Dzięki jego zapobiegliwości byt Muzeum był do roku 1914 zapewniony. Zgodnie ze statutem Ordynacji, Muzeum otrzymywało z Banku Gospodarstwa Krajowego corocznie kwotę 12 000 koron, co w pełni wystarczało na opłacanie dyrektora Muzeum, sekretarzy naukowych (którymi byli kolejno: Paweł Mazurek, Jan Grochmalicki), kustosza Władysława Zontaka, preparatorów Edmunda Hartela, a następnie Franciszka Kalkusa, czterech opiekunów poszczególnych działów Muzeum (którymi byli przeważnie profesorowie Uniwersytetu Lwowskiego) oraz dozorcy i trzech sprzątaczek. Hojny ordynat wypłacał też później emerytury dwu wdowom po pracownikach - Zontakowej i Fedykowej, oraz stypendia dla dzieci po bardzo zasłużonym kustoszu Zontaku. Finansował również wyprawy naukowe pracowników, głównie w głąb Karpat Wschodnich i na Sokalszczyznę, dzięki czemu zbiory Muzeum bardzo się wzbogacały.

Szczególne ożywienie pracy w Muzeum nastąpiło od roku 1905, gdy nowy ordynat utworzył stanowisko dyrektora Muzeum, na które powołał wybitnego, niezwykle wielostronnego „naturalistę" - jak się to wówczas jeszcze mawiało -bo w jednej osobie zoologa (głównie entomologa), geologa i paleontologa, Mariana Łomnickiego. Po przejściu na emeryturę poświęcił się całym sercem sprawom Muzeum, z którym zresztą jako wolontariusz już od lat blisko trzydziestu współpracował. Pracując na stanowisku dyrektora Muzeum przez 10 lat (1905- 1915) Łomnicki wzbogacił Muzeum w liczne własne kolekcje entomologiczne i geologiczno-paleontologiczne po opublikowaniu wykonanych na ich podstawie wielu prac swoich, głównie o chrząszczach, szarańczakach, pluskwiakach i sieciarkach Galicji, odkrywając setki nie znanych w Galicji gatunków, opisując dziesiątki nowych dla nauki rodzajów i gatunków, m.in. ryjkowca Otiorhynchus dzieduszycki. Uzupełnił on monografię współpracownika Muzeum, Józefa Bąkowskiego pt. Mięczaki, opracowaniem przez siebie krajowych małży. Kilka artykułów poświęcił też obserwacjom fenologicznym nad ptakami i rybami różnych okolic Galicji i Podola. Zajmował się też badaniami faun kopalnych, głównie trzecio- i czwartorzędowych oraz badaniami geologicznymi. Ze słodkowodnych wapieni Podola opisał 50 gatunków mięczaków, w tym 32 nowe dla nauki, w monografii owadów plejstoceńskich z Borysławia przedstawił opis 80 gatunków, w tym 61 nowych. Opracował 26 map do Atlasu geologicznego Galicji. Na początkowy okres dyrektury Mariana Łomnickiego, bo na rok 1907 przypada unikalne w skali światowej odkrycie w Staruni w powiecie bohorodczańskim w pokładach wosku ziemnego plejstoceńskich doskonale zachowanych zwierząt, a mianowicie; kompletnego szkieletu mamuta (Elephas primigenius Blumb) ze strzępami ścięgien i więzadeł oraz płatami skóry, młodej samicy nosorożca włochatego (Rhinoceros antiquitatis Blumb) z dobrze zachowaną głową, 2,5-metrowej długości płatem skóry oraz przedmą nogą. Wewnątrz skóry zachowały się miękkie narządy tego zwierzęcia, co było unikalnym wydarzeniem w nauce- Obydwa te zwierzęta zakonserwowały się, dzięki przesiąknięciu ropą naftową i solą.

Przypuszcza się, że utonęły one podczas powodzi i woda zaniosła je na to miejsce, gdzie zostały nasycone ropą i solanką, albo że istniało w tym miejscu bagno solankowe, w którym te zwierzęta utopiły się. O ile szkielety nosorożców kopalnych nie należały do rzadkości, zwłaszcza w syberyjskich lodach, o tyle części miękkie pokryte skórą, stanowią unikat w skali światowej. Wraz z tymi ssakami znaleziono w tamtejszych pokładach wiele owadów, płaza, ptaka i resztki Hory. Pozyskanie tych wykopalisk dla Muzeum Dzieduszyckich było wielkim osiągnięciem naukowym.

Bezcenne te wykopaliska, których wydobyciem kierowali Paweł i Tadeusz Dzieduszyccy, przy udziale Mariana Łomnickiego stało się tematem prac zarówno samego Łomnickiego (opis topograficzny i geologiczny terenu kopalni, owady, ślimaki, małże), jak i jego współpracowników, dr. Edwarda Lubicz-Niezabitowskiego, ówczesnego profesora gimnazjalnego z Nowego Targu, a późniejszego profesora biologii Uniwersytetu Poznańskiego (szkielet) oraz profesora anatomii porównawczej Uniwersytetu Jagiellońskiego dr. Henryka Hoyera jun. (części miękkie). Prace te zostały ogłoszone w dziale pt. Wykopaliska staruńskie; wydanym dzięki staraniom Łomnickiego w roku 1914 przez Muzeum Dzieduszyckich.

Można bez przesady stwierdzić, iż Marian Łomnicki był nie tylko znakomitym dyrektorem Muzeum, lecz także jednym z najwybitniejszych pionierów fizjografii ziem polskich, znakomitym znawcą przyrody Galicji, zwłaszcza Karpat Wschodnich i Podola. W uznaniu zasług Uniwersytet Lwowski nadał mu tytuł doktora honoris causa. Ponieważ około roku 1910 ordynat Tadeusz Dzieduszycki zaczął podupadać na zdrowiu, przeto część administracji Ordynacji oraz część kurateli nad Muzeum powierzył właśnie przybyłemu ze studiów w Krakowie z tytułem doktora praw, swemu 29-letniemu synowi Pawłowi Dzieduszyckiemu. Paweł Dzieduszycki przez całe życie wychowywany w kulcie swego dziadka Włodzimierza i wiele w jego towarzystwie przebywając, nabrał z lat dziecinnych umiłowania przyrody ojczystej i kultu dla utworzonej przez dziadka Ordynacji. Chociaż nie miał formalnego wykształcenia przyrodniczego, to jednak z ciągłego kontaktu z lwowskimi „naturalistami", którzy się w Muzeum schodzili, nabrał wiele wiadomości przyrodniczych oraz doświadczenia i w pełni rozumiał potrzeby nauki. Nic więc dziwnego, ze gdy ojciec powierzył mu pewne agendy swego Muzeum i Paweł zwiedził kilka ośrodków zagranicznych, zaczął przygotowywać plany reorganizacji lwowskiej placówki na wzór zachodnioeuropejskich muzeów.

W tym zakresie natknął się jednak na zasadnicze trudności. Bogaty magazyn materiałów naukowych oraz tworzenie wzorem muzeów zachodnich grup biologicznych zwierząt, tak ważnych dla popularyzacji nauki przyrody wśród zwiedzających, zwłaszcza młodzieży szkolnej, wymagało rozszerzenia powierzchni Muzeum. Za zgodą schorowanego i starzejącego się ojca przeniósł więc Bibliotekę Poturzycką z powrotem na parter pałacu przy ul. Kurkowej 15, a że mieszkania kustosza i preparatora też się opróżniły, przeto możliwości projektowanej reorganizacji Muzeum znacznie się zwiększyły.

Paweł Dzieduszycki zamierzał nawet postawić nowoczesny i przystosowany do potrzeb muzealnych nowy budynek, lecz wybuch I wojny światowej przekreślił te śmiałe plany.

Bardzo przystojny, nader sympatyczny, a przez współpracowników bardzo lubiany i szanowany Paweł Dzieduszycki w miarę starzenia się ojca coraz to głębiej za jego upoważnieniem wchodził w sprawy Muzeum i stawał się ornitologiem. Pierwszy zainteresował się odkryciem staruńskim i specjalnie przyjechał z Krakowa. Za pośrednictwem namiestnika Galicji Andrzeja hr. Potockiego nawiązał rozmowy z właścicielem kopalni, Niemcem Juliuszem Campe i jego pełnomocnikiem A. Kriglem, prosząc o oddanie wykopalisk dla lwowskiego Muzeum, a uzyskawszy to, opiekował się później opracowaniem i wydaniem dzieła Wykopaliska staruńskie. Zainicjował on również własne wydawnictwo pt. „Rozprawy i wiadomości z Muzeum im. Dzieduszyckich". Ogłosił też pracę o dwu nowych gatunkach ptaków Polski: gołębia Colymbus (Gavia) Adamsi Gray i kuropatwy Coccabis chukar Gr. Współpraca z hrabią Pawłem Dzieduszyckim zapowiadała się bardzo korzystnie i rokowała wielki rozwój oraz unowocześnienie Muzeum, zwłaszcza jego ekspozycji.

Ordynat Tadeusz Dzieduszycki utworzył stanowisko sekretarza naukowego, pełniącego równocześnie po śmierci Zontaka rolę kustosza. Pierwszym sekretarzem był wspomniany dr praw Paweł Mazurek w latach zaś 1913-1918 (z wyjątkiem okresu służby wojskowej poza Lwowem) doc. dr. Jan Grochmalicki. Będąc w latach 1927-1936 moim wykładowcą i szefem (byłem 6 lat jego asystentem), wyrażał się o naukowej, wychowawczej i organizacyjno-muzeologicznej działalności swoich przełożonych, Tadeuszu i Pawle Dzieduszyckich oraz Marianie Łomnickim z najwyższym uznaniem.

W Muzeum Dzieduszyckich było do roku 1939 pięć działów: zoologiczny, botaniczny, paleontologiczno-geologiczny, etnograficzny i prehistoryczny. Każdy z tych działów miał swego opiekuna, którymi byli pracujący przeważnie bezpłatnie, honorowo profesorowie Uniwersytetu Lwowskiego, będący specjalistami wymienionych dziedzin. Najbogatszy i zawierający najwięcej okazów unikalnych był dział zoologiczny z jego największą w Polsce kolekcją ornitologiczną. Ponadto oprócz pracowników naukowych pracowało w Muzeum do 1914 r. dwóch preparatorów, woźny i trzy sprzątaczki.

Podczas I wojny światowej, aż do roku 1920, z powodu powołania do wojska niektórych pracowników oraz okupowania Lwowa (na przełomie 1914/1915 roku przez 10 miesięcy) przez Rosjan, a w latach 1918-1919 walki z Ukraińcami o Lwów, praca w Muzeum odbywała się w ograniczonym zakresie. Ordynat, pomimo postępującej inflacji, wywiązywał się na ogół należycie z wypłacania pracownikom poborów i przydzielania funduszów na konserwację zbiorów.

W okresie 1900-1914, w którym ordynatem był Tadeusz Dzieduszycki, a dyrektorem Marian Łomnicki. Muzeum, zwłaszcza jego dział zoologiczny ze względu na bogactwo tzw. typów opisowych, stało się głośne wśród zoologów niema] całej Europy. Prócz krajowych przyrodników zjeżdżali wówczas do Muzeum liczni ornitologowie i entomologowie z Wiednia, Berlina, Paryża, Sztokholmu i innych miast europejskich, celem studiowania zbiorów i sprawdzania swoich oznaczeń ze specjalistami lwowskimi. Utrzymywali też z Muzeum bezpośredni kontakt prawie wszyscy ówcześni fauniści, floryści, geologowie i paleontologowie polscy. Muzeum im. Dzieduszyckich współpracowało z Uniwersytetem Lwowskim i stanowiło wówczas doskonałe uzupełnienie katedr przyrodniczych tej uczelni. Profesorowie zachęcali studentów do częstego odwiedzania Muzeum i studiowania jego zbiorów, a przy wykonywaniu prac dyplomowych z zakresu faunistyki lub florystyki dobrze przez specjalistów określone zbiory muzealne stawały się podstawą do badań porównawczych.

Na Muzeum spadły bolesne ciosy. Dnia 25 września 1915 r. zmarł po dłuższej chorobie jego dyrektor Marian Łomnicki, a dnia 5 sierpnia 1918 r. ordynat Tadeusz Dzieduszycki. Warunki dla rozwoju Muzeum i sytuacja pracowników bardzo się na niekorzyść zmieniły. Następcą Mariana Łomnickiego został od roku 1915, a więc mianowany jeszcze przez ordynata Tadeusza Dzieduszyckiego, jego syn Jarosław Łomnicki, wieloletni współpracownik ojca w Muzeum jako wolontariusz. Podobnie jak ojciec, był on wielostronnie wykształconym przyrodnikiem, bo zoologiem i paleontologiem. Najważniejszy dorobek zostawił z dziedziny entomologii, publikując wiele cennych prac o faunie chrząszczy oraz mrówek, zwłaszcza z okolic Lwowa i z Tatr. Jego monograficzne opracowania niektórych rzadkich zwierząt zjednały mu opinię doskonałego popularyzatora nauk przyrodniczych. Dał się też poznać jako wytrawny systematyk i zoogeograf. Niestety, nie miał on jednak takiego rozmachu organizacyjno-muzeologicznego jak jego ojciec. Poza tym kryzys gospodarczy w kraju odbił się bardzo boleśnie na rozwoju Muzeum. Pod koniec jego dyrektury Muzeum popadało coraz bardziej w stagnację, stawało się instytucją żyjącą głównie dorobkiem świetnej przeszłości, chylącą się, niestety, ku upadkowi.

Następcą zmarłego w 1918 r. ordynata Tadeusza Dzieduszyckiego i kuratorem Muzeum został Paweł Dzieduszycki, z którego osobą pracownicy Muzeum wiązali wielkie nadzieje. Niestety, po kilku miesiącach urzędowania zrezygnował on niespodziewanie z roli ordynata, jak i kuratora Muzeum i wstąpił do zakonu Jezuitów, przekazując ordynację i kuratorstwo Muzeum na rzecz swego młodszego brata, Włodzimierza Dzieduszyckiego juniora.

Wielkim osiągnięciem Muzeum świadczącym o jego dojrzałości jako placówki nie tylko popularno dydaktycznej, lecz i badawczej, jest wydawany w latach 1914- 1920 jego organ pt. „Rozprawy i Wiadomości z Muzeum im. Dzieduszyckich we Lwowie", który ukazał się w 6 tomach. Do tomu III włącznie ukazywał się on jako kwartalnik. Tom IV za rok 1918, w bardzo skróconej formie z powodu wojennych trudności, ukazał się dopiero w 1920 r., a tom V-VI łącznie za lata 1919/1920 wyszedł jako ostatni w roku 1922. W skład „Komitetu Wydawnictw" (komitet redakcyjny) wchodzili początkowo profesorowie: geolog Julian Niedźwiedzia, botanik Marian Raciborski, zoolog i geolog Marian Łomnicki, a pracy Komitetu patronował ordynat Paweł Dzieduszycki. Sekretarzem Muzeum, a zarazem Wydawnictwa, był od 1913 do 1918 r. doc. Jan Grochmalicki, a po nim doc. Benedykt Fuliński. Po śmierci wszystkich trzech członków Komitetu podczas I wojny światowej i ustąpieniu Pawła Dzieduszyckiego skład Komitetu przy redagowaniu ostatnich dwu tomów stanowili profesorowie: geolog Józef Siemiradzki, zoolog i paleontoolog Edward Lubicz-Niezabitowski oraz botanik Seweryn Krzemieniecki. Patronem wydawnictwa po Pawle Dzieduszyckim został od roku 1920 jego brat Włodzimierz Dzieduszycki jun., funkcję zaś sekretarza po docencie B. Fulińskim objął od marca 1920r.dr Jan Kinel.

W „Rozprawach i Wiadomościach..." drukowano prace współpracowników Muzeum. Oprócz nielicznych osób etatowo związanych z Muzeum, jak kustosze Marian Łomnicki, a następnie jego syn Jarosław, sekretarze J. Grochmalicki, B. Fuliński i J. Kinel i bibliotekarz A. Krasucki oraz tzw. stałych współpracowników korzystających z rocznych ryczałtów (prof. J. Siemiradzki, prof. Rudolf Zuber, prof. Z. Weyberg, dr J. Dziędzielewicz, dr J. Noskiewicz) - współpracownikami tej instytucji było też kilku asystentów Uniwersytetu Lwowskiego oraz nauczycieli lwowskich szkół średnich.

Badania ich koncentrowały się nad przyrodą okolic Lwowa oraz powiatu sokalskiego, w obrębie którego leżały poturzyckie dobra. Dyrekcja Muzeum, na czele której stał do r. 1918 ordynat dr Tadeusz Dzieduszycki oraz kustosz dr honoris causa Marian Łomnicki, zachęcała młodych fizjografów szczególnie do kompleksowego, monograficznego opracowania rejonu sokalskiego, zarówno ze względu na jego bardzo urozmaiconą przyrodę, jak też tradycje związane z życiem i działalnością fundatora Muzeum i Ordynacji, Włodzimierza Dzieduszyckiego sen. Jak opowiadał autorowi Jan Grochmalicki, dzięki życzliwości kolejnych ordynatów, Tadeusza i Pawła Dzieduszyckich oraz dyrektora dóbr poturzyckich Wacława Fabiańskiego, młodsi fizjografowie zorganizowali dla swoich badań w poturzyckim pałacu prowizoryczną stację terenową, zaopatrzoną w wypożyczone przez prof. Józefa Nusbauma-Hilarowicza i prof. Władysława Szymonowicza z katedr uniwersyteckich mikroskopy, przyrządy do połowów, szkło itd. Koszta przejazdów pokrywała Ordynacja, która przyjezdnym badaczom zapewniała także m.in. noclegi, wyżywienie, furmanki, łodzie oraz pomoc techniczną. Wielki entuzjazm, jaki wykazywał zespół tych młodych współpracowników Muzeum, pozwalał przypuszczać, że gdyby nie wybuch wojny w sierpniu 1914 r., to rejon sokalski byłby może obok Tatr jednym z najlepiej pod względem przyrodniczym zbadanym obszarem ziem polskich. W badaniach Sokalszczyzny współpracowała też Sekcja Zachęty do Badań Fizjograficznych Polskiego Towarzystwa im. Kopernika we Lwowie.

Z notatek archiwalnych wiadomo, że w latach 1914-1918 Dział Zoologiczny wzbogacili następujący, prawdopodobnie subwencjonowani przez Tadeusza Dzieduszyckiego, zoologowie: dr Antoni Jakubski podarował kolekcję 125 gatunków wrotków z Sokalszczyzny, dr Benedykt Fuliński - 25 gatunków wirków krajowych, dr Michał Gedroyć - 28 gatunków pijawek krajowych, prof. Mieczysław Kowalewski - kolekcję robaków pasożytniczych, nadleśniczy Fryderyk Schille - 41 gatunków owadów bezskrzydłych i 64 gatunki przylżeńców, sędzia Adolf Sitsch - 27 gatunków mięczaków ze Wschodniej Galicji, prof. Antoni Wierzejski - zbiór gąbek i błonkówek krajowych, Stanisław Berson z Nowego Sącza - kolekcję wijów krajowych, dr Henryk Lgocki - zbiór chrząszczy, a rodzina prof. Juliana Niedżwiedzkiego - zbiór owadów plejstoceńskich z Borysławia. W tomie I (z. 1/2 1914, z. 3/4 1916) „Rozpraw i Wiadomości" znajdujemy wartościowe prace młodych zoologów z nusbaumowskiej szkoły, współpracujących z Muzeum Dzieduszyckich, głównie w zakresie poznania fauny wodnej Sokalszczyzny. Są to rozprawy: Antoniego Jakubskiego - bardzo rzetelne systematyczne -biologiczne studium nad fauną wrotków powiatu sokalskiego z uwzględnieniem gromad brzuchorzęsków i niesporczaków, Aleksandra Tysowskiego - praca o wolnożyjących nicieniach powiatu sokalskiego, Michała Gedroycia - studium monograficzne o pijawkach Polski wraz ze szczegółowym opisem morfologicznym gatunków, Benedykta Fulińskiego - o faunie wirków ziem polskich ze szczególnym uwzględnieniem okolic Lwowa i Gródka Jagiellońskiego, zbiorowa praca (S. Pawłowski, J. Nowak, W. Szafer, J. Łomnicki) o przyrodzie Lwowa, jej osobliwościach i zabytkach oraz praca geologa Rudolfa Zubera o budowie północno-wschodnich Karpat fliszowych. Całość tomu dopełniają zapiski naukowe, nekrologi (archeologa prof. Karola Hadaczka i etnografa Włodzimierza Szuchiewicza) oraz wiadomości o ważniejszych nabytkach dla Muzeum.

W tomie II (z. 1/2 1915, z. 3/4 1917) znajdujemy z dziedziny zoologii prace: Józefa Nusbauma-Hilarowicza - wykaz wymoczków w wodach Stacji Biologicznej w Drozdowicach pod Gródkiem Jagiellońskim, stwierdzonych tamże przez przedwcześnie zmarłego jego ucznia Włodzimierza Wietrzykowskiego, prace Adama Krasuckiego -o pluskwiakach różnoskrzydłych Galicji, Mariana Łomnickiego doniesienie o znalezieniu szczątków kostnych mamuta pod Lwowem, z dziedziny zaś geologii prace: Stanisława Pawłowskiego - o morfologii okolic Lwowa, i Juliana Tokarskiego - o glinie nawianej Sokalszczyzny i Podola. Tom ten zawiera też bolesne wiadomości o śmierci bardzo zasłużonych dla rozwoju Muzeum i nauk biologicznych we Lwowie profesorów: Mariana Łomnickiego (obszerna biografia pióra Tadeusz Wiśniewskiego), Antoniego Wierzejskiego, Antoniego Jaworowskiego, Józefa Nusbauma-Hilarowicza oraz Mariana Raciborskiego.

W tomie III (z. 1/2 1918, z. 3/4 1919) zawarte są następujące prace z dziedziny zoologii: Michała Gedroycia - klucz do oznaczania pijawek Polski, Jana Kinela - obszerne studium systematyczne (klucz do oznaczania kózek Cerambycidae) Polski i takież studium Józefa Dziędzielewicza - nad owadami siatkoskrzydłymi Polski, Adama Krasuckiego - przyczynek do fauny pluskwiaków Polski oraz przyczynek Jarosława Łomnickiego - o nowym stanowisku mrówki nieróbki czarniawej. Z dziedziny paleontologii znajdują się w tym tomie Józefa Siemiradzkiego - wykazy skamielin gąbek, koralowców, krążkopławów i chełbiopławów, znajdujących się w zbiorach Muzeum Dzieduszyckich oraz tegoż autora doniesienie o faunie utworów liasowych Tatr i Pienin, Z dziedziny botaniki znajduje się tam praca Antoniego Wróblewskiego - o grzybach Sokalszczyzny. Całość tomu dopełniają nekrologi zoologów Henryka Lgockiego, Józefa Dziędzielewicza, Stanisława Bersona oraz geologa Juliana Niedźwiedzkiego.

Tom IV (z 1/2 1920) zawiera dokończenie obszernego studium systematycznego Józefa Dziędzielewicza nad owadami siatkoskrzydłymi ziem polskich oraz studium systematyczne nad rodzajem ślimaka Planorbis i podrodzajem Gyraulus, a także opis nowego dla fauny Polski gatunku Gyraulus switezianus - pióra Benedykta Dybowskiego i Jana Grochmalickiego. Znajduje się tam też przyczynek Jarosława Łomnickiego do fauny mrówek Litwy. Z dziedziny paleontologii znajduje się w tym tomie praca Edwarda Lubicz-Niezabitowskiego - o zębie (cios) mastodonta {Mastodon tapiroides Cuv.) z okolic Lwowa, a z dziedziny archeologii notatka o prehistorycznej osadzie w Niezwiskach. Ten tom rozpoczyna nekrolog ordynata poturzyckiego, Tadeusza Dzieduszyckiego.

Objęte wspólnym fascykułem tomy V-VI za lata 1919/1920 zawierają następujące publikacje z dziedziny zoologii: dwa przyczynki na temat analizy systematycznej rodzaju mięczaków Planorbis i podrodzaju Gyraulus z opisem dwu nowych form: Gyraulus strzyżoviensis i Gyraulus hispidus pióra Benedykta Dybowskiego i Jana Grochmalickiego, Adama Krasickiego - przyczynek do fauny pluskwiaków krajowych, Stanisława M. Krzysika - doniesienie o nowym w Polsce stanowisku mszywioła Fredericella sultana (w pow. hrubieszowskim), Jana Noskiewicza - dwa przyczynki do fauny hymenopterologicznej Podola, Stefana Kolera - o aparacie dźwiękowym kornika Myelophllus piniperda, Kazimierza Gajla i Tadeusza Jaczewskiego - doniesienie o nowym gatunku pluskwiaka różnoskrzydłego z grupy Corixidae, Arctocorisa Scotti w faunie Polski, Aleksandra Kozikowskiego - przyczynek do fauny" korników Polski, Jarosława Łomnickiego – dwa przyczynki o mrówkach żniwiarkach z Podola. Z dziedziny botaniki znajduje się w tym tomie praca Jadwigi Wołoszyńskiej o glonach Litwy. Tom ten zamyka notatka o stanie personalnym Muzeum, wykaz najważniejszych nabytków oraz nekrologi współpracowników Muzeum: znakomitego archeologa - prof. Władysława Kulczyńskiego, światowej sławy pioniera i znawcy geologii naftowej - prof. Rudolfa Zubera oraz wybitnego entomologa austriackiego, przyjaciela Muzeum - Edmunda Reittera.

Warto zaznaczyć, że alegaty do wszystkich prac subwencjonowanych przez Muzeum lub drukowanych w jego wydawnictwach były deponowane w Muzeum, wzbogacając jego zasoby naukowe. Należy wyrazić żal, że tak pożyteczne wydawnictwo, jakim były „Rozprawy i Wiadomości z Muzeum im. Dzieduszyckich", zostało z powodu trudności finansowych zamknięte.

Kolejny ordynat, Włodzimierz Dzieduszycki junior, według opinii jego współpracowników - J. Kinela i J. Noskiewicza, z którymi po wojnie rozmawiałem, był człowiekiem dobrym, szlachetnym, lecz słabym administratorem. Interesował się z amatorstwa ornitologią, współpracował ze Stacją Badania Wędrówek Ptaków przy Państwowym Muzeum Zoologicznym w Warszawie, sam zaobrączkował wiele ptaków, a w roku 1937 utworzył w lasach poturzyckich rezerwat ptasi. Zaczął też organizować stację ornitologiczną nad Bugiem, celem badania przelotów ptasich, lecz przeszkodziła mu w tym II wojna światowa. W lecie roku 1921 Dzieduszycki zorganizował czterotygodniową wyprawę naukową nad polskie morze, gdyż z terenów tych brak było w Muzeum zbiorów. Wyprawa, w której brali udział; ordynat, dyrektor Jarosław Łomnicki, oraz pracownicy - J. Kinel, J. Noskiewicz, F. Kalkus, J. Bayger, eksplorowała pieszo wzdłuż polskiego brzegu Bałtyku i w rejonie Gdańska, gdzie doznali nawet pomocy ze strony zoologów niemieckich z Westpreussisches Provinzialmuseum i prof. Teligi2. Bywał na kilku międzynarodowych kongresach ornitologicznych, gdyż Muzeum jeszcze od lat 60. ub. wieku było z inicjatywy Fundatora członkiem Deutsche Ornithologische Gesellschaft. Znał się też z ówczesnym europejskiej sławy ornitologiem prof. K. Stresemannem z Berlina.

Kuratorstwo Muzeum przez ordynata Włodzimierza Dzieduszyckiego jun. przypadło na niezwykle ciężki okres dla rolnictwa i leśnictwa w Polsce. Fundusze Ordynacji Poturzyckiej zdeponowane w banku na utrzymanie Muzeum uległy dewaluacji. Nie można też było wykorzystać na rzecz Muzeum bogatych zasobów rolnych i leśnych Ordynacji, gdyż w latach 1929-1933 ceny produktów rolnych spadły do minimum, a eksport drewna wobec dumpingu sowieckiego nie znajdował zbytu. Pszenica np. z 60 zł za kwintal w roku 1925 spadła w cenie do kilkunastu, a w roku 1933 podobno nawet do 8 zł.

Przy zachowaniu jak najdalej posuniętej oszczędności ordynat w latach trzydziestych mógł przydzielać na rzecz Muzeum nie więcej, niż przewidzianą statutem Ordynacji kwotę 12 tysięcy złotych rocznie, co wobec dewaluacji było przysłowiową kroplą w morzu w porównaniu do potrzeb. Na dodatek nieszczęść, w marcu 1931 r. zmarł po dłuższej chorobie dyrektor Muzeum Jarosław Łomnicki, na polu walki z kierownikiem biura Ordynacji pozostali tylko Kinel i Noskiewicz. W tym stanie rzeczy Rada Ordynacji mianowała Kinela p.o. dyrektorem, a dopiero w roku 1936 dyrektorem Muzeum. Personel Muzeum zredukował ordynat już w 1929 r. ze względów oszczędnościowych tylko do dwu płatnych symbolicznie pracowników nauki (Kinel i Noskiewicz) i jednej sprzątaczki. Doskonali preparatorzy Franciszek Kalkus i Roman Kartel dla podtrzymania bytu swoich rodzin założyli poza Muzeum prywatny zakład preparatorski pod nazwą „Pracownia Artystyczno-Dermoplastyczna", ale z Muzeum utrzymywali nadal nieoficjalny już kontakt.

Ordynat pochłonięty odbudową folwarków i okradany przez niektórych nieuczciwych zarządców, nie był w stanie w okresie największego nasilenia kryzysu gospodarczego łożyć na Muzeum, wobec czego instytucja ta, będąca chlubą Lwowa i nauki polskiej, wchodziła w latach 1924-1933 w rozpaczliwą fazę upadku.

Ordynat starał się te bardzo niskie, wprost symboliczne z powodu inflacji pobory pracowników uzupełniać okresowymi przydziałami zboża, mąki i różnych produktów ze swych gospodarstwa. W latach 1930-1932 pracownicy przez kilka miesięcy nie otrzymywali w ogóle poborów. Z powodu zaległości w miesięcznych opłatach zamknięto w gmachu Muzeum gaz, elektryczność i telefon, wstrzymano też remont dachu budynku, pękających ścian i przewodów kominowych, grożących pożarem. Odmówiono prenumeratę wszystkich czasopism, od 1927 r. zaprzestano wydawania własnych „Rozpraw i Wiadomości", za które Muzeum otrzymywało dotychczas w drodze wymiany cenne wydawnictwa krajowe i zagraniczne. Z powodu braku funduszu na alkohol wysychały mokre preparaty, a wskutek nieogrzewania sal w zimie pękało corocznie kilkadziesiąt słoi z preparatami w formalinie. W pięciu salach brak szyb wewnętrznych powodował, że nawet do szaf wciskała się sadza i pył uliczny, działając szkodliwie na stan eksponatów, zwłaszcza ptaków i ssaków.

Z braku funduszów od dwu lat nie przeprowadzano konserwacji zbiorów, w następstwie czego w dziale etnograficznym pojawiły się mole, uszkadzające cenne tkaniny, a w dziale zoologicznym i botanicznym inne owady niszczące zbiory. Rownież czystość w salach wiele pozostawiała do życzenia. Stare, zmurszałe okienne story nie zabezpieczały zbiorów przed słońcem. Gmach stary, zbudowany blisko przed wiekiem na bagnisku doliny Pełtwi na drewnianych, wbitych w ziemię, dębowych palach, osiadał, tapety na ścianach pękały, a sufity wsparte na drewnianych, zmurszałych belkach, zarysowywały się4. W tym czasie pracę naukową w Muzeum uprawiali tylko dr Kinel i dr Noskiewicz, o ile pozwalała im na to temperatura w pokojach, inni zaś pracownicy-wolontariusze przestali przychodzić. Przez dwa lata Muzeum było zamknięte dla zwiedzających, z wyjątkiem wcześniej zapowiedzianych wycieczek szkolnych. Opiekunowie poszczególnych działów zbiorów, pełniący swe funkcje honorowo, również oziębli w trosce o stan Muzeum i coraz to rzadziej zaglądali, aby czuwać nad stanem zbiorów.

W tym stanie rzeczy pracownicy naukowi Muzeum - Jarosław Łomnicki, Jan Kinel i Jan Noskiewicz wysłali dnia 19 lutego 1931 r. do ordynata Włodzimierza Dzieduszyckiego jun. pismo następującej treści: 

Coraz cięższa sytuacja Muzeum zmusza zwrócić się do J. W. P. Ordynata z prośbą o łaskawe powzięcie decyzji. Pomijając wstrzymanie wypłaty poborów urzędnikom i służbie muzealnej, nie ma już środków na konserwację nabytków i nowych zbiorów, na otwarcie Muzeum dla publiczności, na odpowiadanie na najpilniejsze listy, a wkrótce oczekujemy zamknięcia gazu i wody. Stan taki jest równoznaczny z zupełnym zamarciem działalności Muzeum, co budzi niepochlebne dla Zarządu interpretacje w kołach naukowych w kraju i za granicą. 

Nie znając prawdziwej sytuacji, ośmielamy się prosić J. W. P. Hrabiego, jako właściciela Ordynacji o łaskawe informacje, jak długo obecny stan przesilenia może potrwać i czy są widoki na doraźną pomoc oraz szybką poprawę dzisiejszego położenia. 

W oczekiwaniu łaskawej odpowiedzi kreślimy się do usług J. W. P. Ordynata . [podpisy trzech wymienionych powyżej pracowników nauki]5

Te smutne wiadomości o tak bardzo zasłużonej instytucji zaczęły się rozszerzać po kraju, przypisując bezkrytycznie zaniedbanie Muzeum ordynatowi oraz zredukowanym do minimum i przez całe miesiące nie opłacanym pracownikom. Ordynat zdając sobie sprawę z odpowiedzialności, jaka na nim ciąży, wystosował w kwietniu 1931 r. pismo do Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego z prośbą o udzielenie dla Muzeum pożyczki w kwocie 55 tysięcy rocznie, która pozwoliłaby Ordynacji przetrwać obecne przesilenie. Ordynat w piśmie swym zapewnia, że po minięciu kryzysu ogromne dobra Ordynacji dają gwarancję zwrotu tej pożyczki, zaznacza jednak, że subwencji Ministerstwa nie przyjmie, gdyż pragnie zachować zasadę utrzymywania Muzeum wyłącznie przez Ordynację6. W archiwach lwowskich nie znalazłem jednak odzewu na tę prośbę Ordynata. Prawdopodobnie Ministerstwo nie było w stanie jej udzielić z powodu bardzo trudnej wówczas sytuacji finansowej Państwa.

Znalazłem natomiast pełen rozpaczy list profesora paleontologii Uniwersytetu Jana Kazimierza, Józefa Siemiradzkiego z dnia 4 października 1931 r. do księcia Witołda Czartoryskiego, jako wiceprzewodniczącego Rady Ordynackiej, z prośbą o wejrzenie w katastrofalny stan Muzeum. Profesor między poprzednio wymienionymi przeze mnie brakami przytacza również tę okoliczność, że Polska Akademia Umiejętności, finansująca hojnie badania fizjograficzne Małopolski Wschodniej, uchwaliła, aby zbiory z tych wypraw oddawać na przechowanie do Muzeum Dzieduszyckich, co miałoby duże znaczenie dla lwowskiego ośrodka naukowego. Prof. Siemiradzki nadmienia, że krakowska Akademia Umiejętności wykazała podobno gotowość udzielenia Muzeum bezprocentowej pożyczki, lecz pertraktacje na razie utknęły7.

Dnia 27 listopada 1931 r. Ordynat zwrócił się znów do Kasy im. Mianowskiego z prośbą o udzielenie Muzeum pożyczki w wysokości 3000 zł na wydrukowanie tekstu dalszej części dzieła prof. Wilhelma Friedberga pt. Mięczaki mioceńskie ziem polskich. Część II, Małże zesz. l, do którego tablice są już gotowe. Część I tego dzieła, obejmująca ślimaki, ukazała się w 5 zeszytach jako wydawnictwo Muzeum, rozpoczęte już w 1911 r. Prośbę swą uzasadnia Ordynat okresowym ciężkim położeniem Ordynacji. Na to pismo nie znalazłem również żadnej odpowiedzi. Przypuszczam, że też nie zostało uwzględnione8.

Zmierzchem tej instytucji, stanowiącej jeszcze przed kilkunastu laty chlubę Lwowa, zaczął się interesować coraz to szerszy krąg społeczeństwa. W świetle dostępnej mi w archiwach lwowskich literatury, pierwszy zabrał głos w „Słowie Polskim" dr K. Piłat (prawdopodobnie był to Kazimierz Pilat, późniejszy profesor Politechniki Lwowskiej), podając w artykule pt. Zagłada największej placówki kulturalnej Lwowa, m.in. zarzutami fakt, że Muzeum jest od roku dla publiczności zamknięte, że okryte sadzą i pyłem bezcenne zbiory znajdują się w opłakanym stanie, że okna zakryte są okiennicami, brak w gmachu światła, gazu i telefonu. Podaje, że z ponurego gmachu uciekli wszyscy pracownicy, nawet woźni, którym nikt już prawie od roku za pracę nie zapłacił grosza. Publikacje nadchodzące z kraju i zagranicy wracają z powrotem przez nikogo nie przyjmowane, jakby nikomu już nie były potrzebne. Dawna, tak niezwykle żywotna placówka naukowa, która ze względu na swe bezcenne zbiory ściągała do Lwowa poważnych uczonych z całego świata, dzięki której kształciły się i wychowywały całe zastępy młodzieży polskiej, zamieniła się dziś nieomal w wymarłe cmentarzysko. Autor celuje więc do władz miasta i państwa, aby tę wielce zasłużoną placówkę wspólnym wysiłkiem dźwignąć z miny w jaką popadła9.

Tę pesymistyczną opinię starał się nieco złagodzić anonimowy autor, który w artykule pt. Stan Muzeum im. Dzieduszyckich nie daje powodu do zaniepokojona, wydrukowanym w najpoczytniejszym wówczas w Polsce „Ilustrowanym Kurierze Codziennym" donosi, że komisja ekspertów zaproszona przez Sąd Okręgowy we Lwowie, jako władzą nadzorczą Ordynacji wykazała wprawdzie wiele zaniedbań odnośnie zarówno gmachu jak i zbiorów, lecz twierdzi, że nie zagrażają one zbiorom w sposób zasadniczy10. Na tę notatkę odpowiada wspomniany K.Piłat w drugim z kolei artykule O ratowanie Muzeum im, Dzieduszyckich drukowanym w „Słowie Polskim", informując, że stan Muzeum z każdym miesiącem się pogarsza, że od dwu lat nie przeprowadzano dezynfekcji zbiorów i wiele okazów uległo już zniszczeniu, że w pracowniach naukowych panuje zastój, a pracownicy od wielu miesięcy nie otrzymują ani grosza płacy. Twierdzi, że celem dokonania koniecznej sanacji Muzeum musi otrzymywać corocznie dostosowaną do aktualnych cen dotację, musi się powołać energicznego dyrektora, zabezpieczyć budynek przed grożącą mu katastrofą, systematycznie przeprowadzać konserwację zbiorów i udostępnić je nie tylko wycieczkom, lecz i publiczności11.

Ponieważ ogół przyrodników polskich był stanem Muzeum im. Dzieduszyckich bardzo zainteresowany i zaniepokojony, przeto anonimowy autor lwowski w artykule pt. Sprawy Towarzystwa w Organie Polskiego Towarzystwa Przyrodników im. Kopernika pt. „Kosmos" komunikuje:

Stan Muzeum wciąż jest krytyczny z powodu złego stanu finansowego Ordynacji, znajdującej się obecnie na żądanie wierzycieli pod zarządem przymusowym. Podawane w swoim czasie przez niektóre dzienniki plany zasilenia funduszów Muzeum przez sprzedaż Skarbowi Państwa skarbu michałkowskiego, okazały się zupełnie nierealne. Na szczęście Sąd Okręgowy we Lwowie, sprawujący z urzędu opiekę nad Muzeum, zajął się bardzo gorliwie tą sprawą. Zarządził on oględziny Muzeum przez grono ekspertów i na podstawie orzeczenia ich poczynił odpowiednie przedstawienia w Ministerstwie WRiOP oraz w Województwie. Nadto wydał Sąd orzeczenie, ze Muzeum ma pierwszeństwo przed wierzycielami w korzystaniu z dochodów Ordynacji. To orzeczenie rozwiązałoby sprawę pomyślnie, ale wierzyciele założyli sprzeciw: spór jest rozstrzygany obecnie przez Sąd Grodzki w Bełzie i prawdopodobnie pójdzie jeszcze do dalszych instancyj. Według statutu Ordynacji ma Muzeum otrzymywać [po uzwględnieniu dewaluacji - G. B.] od Ordynacji rocznie 24 000 zł, co wystarczyłoby na jego utrzymanie, łącznie z drobnym remontem. Pozostałoby tylko uzyskanie środków na remont kapitalny12.

W tej długotrwałej i zaciętej dyskusji głos zabrał jeszcze Tadeusz Mańkowski, który w artykule Życie naukowe współczesnego Lwowa pisze, jak bardzo bolesną sprawą dla nauk przyrodniczych we Lwowie jest zmierzch Muzeum im. Dzieduszyckich.

Ten cenny, jedyny w swoim rodzaju zbiór - jak pisze —jest dziś w stadium niebezpiecznym. Jest rzeczą konieczną wyprowadzenie tej instytucji z impasu... i przywrócenie mu dawnej naukowej aktywności. Decydujący powinien być punkt widzenia, zgodny z intencjami niegdyś założyciela Muzeum, który chciał w nim widzieć żywą placówkę poświęconą badaniom przyrody i nieustannemu powiększaniu zbiorów. Dzisiejsza stagnacja w obydwu kierunkach grozi zmarnowaniem dotychczasowego dorobku tej instytucji13.

Sekretarz Muzeum Jan Kinel prawdopodobnie wspólnie z Ordynatem wystosował do władz i osób atakujących stan Muzeum wyjaśnienie, w którym przyznaje słuszność większości stawianych kierownictwu Muzeum zarzutów i tłumaczy je kryzysem gospodarczym, jaki dotknął w latach 1929-1933 całe państwo, a więc i Ordynację, oraz fatalnym stanem starego, murszejącego i pękającego budynku14.

Wobec alarmujących ataków prasowych i osób postronnych Sąd Okręgowy we Lwowie jako władza nadzorcza Ordynacji i Muzeum utworzył dnia 28 maja 1932 r- Komisję Ekspertów spośród profesorów Uniwersytetu JK, będących przedstawicielami wszystkich działów, wchodzących w skład Muzeum, ponadto ordynata Włodzimierza Dzieduszyckiego juniora i księcia Witołda Czartoryskiego z Pełkiń, będącego wiceprzewodniczącym Ordynacji15.

Zanim jednakże do tego zebrania ekspertów doszło, Sąd Okręgowy we Lwowie zaniepokojony alarmem w prasie o skandalicznym zaniedbaniu i ruinie bezcennych zbiorów, wysyła z początkiem kwietnia 1932 r. do Wydziału Sztuki przy Ministerstwie WRiOP pełne rozpaczy pismo, głoszące, że „to jedyne w Polsce Muzeum powstałe pracą i funduszami jednego tylko człowieka..., dokoła którego skupiał się twórczy świat naukowy kraju i zagranicy" ulega rzeczywiście zniszczeniu. „Muzeum to - jak Sąd podaje - było w czasach naszego mroku narodowego ambasadą naszej nauki za granicą, do której zwracały się wszechnice i uczeni z Berlina, Madrytu, Wiednia, Petersburga, Bolonii i in.... Obecny stan tego skarbu woła wprost o pomstę do nieba i alarmuje cały naród oraz miarodajne czynniki, tak dziwnie obojętnie odnoszące się do galicyjskich rezerwatów nauki". Tu sąd wymienia, poprzednio już wspomniane przeze mnie braki i zaniedbania, „które w trzecim z rangi i wielkości mieście Polski niszczeją na oczach bezradnych uczonych i byłych jego pracowników..."16

Dlatego też Sąd Okręgowy we Lwowie jako władza nadzorcza zaprasza na dzień 25 kwietnia w charakterze ekspertów profesorów Uniwersytetu Jana Kazimierza - archeologii dra Edmunda Bulandę, etnologii Adama Fischera, zoologii Kazimierza Kwietniewskiego, geologii Jana Lewińskiego, dra Aleksandra Orłowskiego - dyrektora Archiwum Miejskiego we Lwowie, ponadto ordynata a zarazem kuratora Muzeum hr. Włodzimierza Dzieduszyckiego i wiceprzewodniczącego Rady Ordynackiej Witołda Czartoryskiego17.

Komisja podczas wizji lokalnej w dniu 25 kwietnia wytknęła wiele braków i zaniedbań, m.in. w dziale zoologicznym zniszczenie kolekcji gadów i płazów, w dziale botanicznym nieuporządkowanie i niedostępność zbiorów, w działach prehistorycznym i etnograficznym brak naukowej inwentaryzacji i danych fizjograficznych przy metryczkach. Alarmy dziennikarskie komisja uznała jednak za przesadzone. Stwierdziła rzeczywiście całkowity zastój wydawnictw własnych i znaczne osłabienie działalności naukowej. Dla uszanowania stosunków w Muzeum Komisja wysunęła m.in. następujące postulaty: usunięcie wpływów ubocznych administracji Ordynacji na kierownictwo Muzeum, mianowanie dyrektora Muzeum, określenie kompetencji personelu, zatrudnienie stypendystów-studentów celem zinwentaryzowania działów: prehistorycznego, etnograficznego i botanicznego, przywrócenie dawnej działalności naukowej, zabezpieczenie budynku przed katastrofą przez wzmocnienie go i przegrupowanie ciężkich eksponatów, a wreszcie udostępnienie Muzeum dla szerszej publiczności.

Środkiem warunkującym realizację tych postulatów musi być zapewnienie ze strony Ordynacji corocznych dotacji zgodnych z preliminarzem kierownictwa Muzeum. Komisja stwierdziła, że Ordynat jest do dzieła swojego wielkiego przodka w większym stopniu przywiązany, robi wszystko, co w jego mocy, lecz stoi na przeszkodzie ogólny kryzys gospodarczy w kraju, inflacja. Komisja błędu dopatruje się w tym, że po śmierci dyrektora Mariana Łomnickiego administracja Muzeum przeszła w ręce kancelarii Zarządu Ordynacji, zwłaszcza nieżyczliwego dla Muzeum dyrektora Kancelarii18.

Witold Czartoryski w piśmie z dn. 12 maja 1934 r. radzi, aby ordynat oddał całą realność swoją przy al. Rutowskiego 18 (dzisiejsza i dawniejsza ul. Teatralna) wraz ze zbiorami i skarbem michałkowskim na rzecz państwa, pod warunkiem zachowania nazwy „Muzeum im. Dzieduszyckich" z zachowaniem kuratorstwa dla siebie i swoich następców, przyznania mu wolnego biletu I klasy koleją do Warszawy oraz mieszkania kawalerskiego w stolicy, spłaty przez rząd pożyczek zaciągniętych w Banku Gospodarstwa Krajowego, a ciążących na dobrach ordynackich19.

Były prawdopodobnie jakieś głosy podważające autorytet Włodzimierza Dzieduszyckiego jun. i przypisujące mu nieudolność gospodarowania, gdyż w pewnym piśmie ordynat oświadcza, że nie ma zamiaru zrzec się kuratorstwa, przeciwnie, pragnie nadal losami Muzeum kierować, aż do wydźwignięcia go z kryzysu20.

Poczynając od 1934 r., sytuacja gospodarcza Ordynacji, a tym samym również Muzeum zaczęła się poprawiać. W 1934 r. zmieniono w 3 salach dawne stropy drewniane na żelbetowe. Dnia 15 lutego 1935 r. z okazji walnego zebrania Polskie go Towarzystwa Przyrodników im. Kopernika urządzono w lokalach Miejskiego Muzeum Przemysłu Artystycznego wystawę pochodzących z Muzeum Dzieduszyckich zbiorów z Podola i Pomorza, a dr Kinel wygłosił referat pt. „Praca w muzeach przyrodniczych". Dzięki specjalnej dotacji zakupiono 100 litrów alkoholu 96% i przemontowano sto kilkadziesiąt starych eksponatów mokrych, w których alkohol wysechł lub stracił pożądane stężenie. Kinel opracowywał chrząszcze wodne Polski, a Noskiewicz błonkówki. Zaczęły napływać dary, z których w dziale zoologicznym najważniejsze były kolekcje chrząszczy kózkowatych z Wileńszczyzny rtm. Zdzisława Zawadzkiego oraz zbiór w 27 pudłach motyli większych dra Michała Świętkiewicza z Małopolski Wschodniej, a w dziale etnograficznym kolekcja 154 fotografii folklorystycznych - dar Wydziału Turystyki Ministerstwa Komunikacji. Muzeum otwarto dla publiczności we czwartki i niedziele, a frekwencja zwiedzających zaczęła szybko wzrastać, osiągając w roku 1933 już 6823 osoby, a roku 1934 - 8786. w roku 1935 aż 19 269 osób.

W latach 1934-1939 korzystali ze zbiorów na miejscu lwowscy lub przyjezdni z innych ośrodków naukowych Polski znani specjaliści, jak: ornitologowie Zygmunt Godyń - asystent Katedry Zoologii Politechniki Lwowskiej, Jan Sokołowski - profesor nauk przyrodniczych w Korpusie Kadetów w Rawiczu, a później Państwowego Pedagogium w Poznaniu, Andrzej Dunajewski - świetny ornitolog, pracownik naukowy Państwowego Muzeum Zoologicznego w Warszawie, Janusz Domaniewski -jeden z czołowych ornitologów tego okresu, kierownik Państwowego Muzeum Zoologicznego w Warszawie, Kazimierz W. Szarski – asystent Katedry Zoologii UJK we Lwowie. W. Adamczewski -pracownik naukowy Państwowego Muzeum Zoologicznego w Warszawie; entomologowie: Józef Mikulski - ephemeropterolog z Krakowa, Tadeusz Jaczewski - kierownik Państwowego Muzeum Zoologicznego w Warszawie, wybitny znawca różnoskrzydłych pluskwiaków, Jan i Józef Makólscy - koleopterolodzy z Warszawy, Jan Jerzy Karpiński - wybitny entomolog leśny z Białowieży. Antoni Jakubski – specjalista od czerwców, profesor Uniwersytetu Poznańskiego, Stefan, Keller – entomolog gospodarczy z Bydgoszczy, Jan Priiffer - lepidopterolog i entomolog gospodarczy, profesor Uniwersytetu S. Batorego w Wilnie, Roman Kuntze, Stanisław Kapuściński - entomolog leśny, asystent Politechniki Lwowskiej, Marian Nunberg; hydrobiologowie: Tadeusz Wolski i Jadwiga Ocioszyńska-Wolska -oboje kladocerolodzy z państwowego Muzeum Zoologicznego w Warszawie, Leszek K. Pawłowski - wybitny badacz pijawek i wrotków, dyrektor Seminarium Nauczycielskiego w Pabianicach; paleontologowie: Wilhelm Friedberg – prof. Uniwersytetu poznańskiego, Maria Różkowska; malakologowie: Maria Dyrdowska, Jarosław Urbański i Jerzy Adamowicz - z Uniwersytetu Poznańskiego, Adolf Sitsch - sędzia z Małopolski Wschodniej, zamiłowany malakolog. Z zagranicy przyjeżdżali celem studiowania zbiorów: dr Szekéssy z Budapesztu, dr Knoche z Francji, doc. Pop, dr Obenberger z Pragi, K. Holdhaus z Wiednia, M. Hering z Berlina, prof. Lochte z Getyngi i wielu innych21. Przyjeżdżało też wielu innych krajowych i zagranicznych specjalistów, lecz nazwiska ich wobec zniszczenia ogromnej większości archiwum Muzeum są już niemożliwe do ustalenia.

Zaczęły też napływać bezpłatnie wydawnictwa Polskiej Akademii Umiejętności, Poznańskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk i kilku innych instytucji naukowych. Według J. Kinela Dział Zoologiczny w dniu l stycznia 1937 roku liczył 150 079 okazów wystawowych, miał ponadto mnóstwo materiałów zmagazynowanych. Ciekawą, choć nieco spóźnioną propozycję, zgłosiła ordynatorowi jeszcze 1 lutego 1938 r. Gmina miasta Lwowa, proponując przejęcie zbiorów prehistorycznych i etnograficznych w wieczysty depozyt i wraz z rozproszonymi po innych instytucjach kolekcjami stworzyć we Lwowie Muzeum Kultury Prehistorycznej i Etnograficznej ziem południowo-wschodnich Rzeczypospolitej. Gmina obiecywała zapewnić odpowiedni budynek i stałą roczną dotację. Proponuje, aby nadzór nad tą nową instytucją sprawowała Rada Muzealna, w skład której wchodziliby prezydent ni. Lwowa, ordynat, profesorowie prehistorii i etnografii Uniwersytetu Jana Kazimierza oraz dyrektor muzeów gminy m. Lwowa. Tymczasem sytuacja gospodarcza Ordynacji zaczęła się powoli poprawiać. Firma architekta Szymańskiego przeprowadziła kosztem 3598 zł remont gmachu, uzupełniono zmurszałe belki stropowe i zardzewiałe rynny, uszczelniono przewody kominowe i kanalizację i odmalowano też wnętrze niektórych pokoi. Podwyższano stopniowo pobory pracownikom i wyrównywano zaległości. Wznowiono też prenumeratę niektórych czasopism. Do wznowienia własnego wydawnictwa „Rozpraw i Wiadomości..." jednak już nie doszło. Otwarto też przez 2-3 dni w tygodniu Muzeum dla zwiedzających. Dotychczasowy kustosz Jan Kinel uzyskał dnia 4 grudnia 1936 r. nominację na dyrektora Muzeum. Warto dodać, że podczas XV Zjazdu Lekarzy i Przyrodników Polskich we Lwowie w 1937 r. po referacie dyrektora Kinela na temat historii Muzeum, gdy rozwinęła się dyskusja nad obecnym stanem tej placówki, docent Witold Ziembicki ze Lwowa, złożył hołd Fundatorowi Muzeum i życzenia dalszego rozwoju tej placówki.

Według listy płac z lipca 1939 r. pobory pracowników były zbliżone do norm w państwowych instytucjach tego typu. Dyrektor Kinel, pracujący wyłącznie na etacie muzealnym, pobierał 500 zł miesięcznie, bibliotekarz dr Noskiewicz, pracujący równocześnie na całym etacie w gimnazjum, - 250 zł, preparator Hartel junior, jako wysokiej klasy specjalista - 304 zł, preparator Franciszek Kalkus, prowadzący równocześnie prywatny zakład preparatorski - 150 zł, portier Bolesław Zajączkowski -150 zł, a sprzątaczka Filipina Fedyk - 50 zł.

W połowie września 1939 roku toczyły się o Lwów zacięte walki wojsk polskich z hitlerowskim agresorem, a dnia 22 września 1939 r. miasto to zajęły wojska radzieckie. W październiku tegoż roku Lwów wraz z Małopolską Wschodnią jako Zachodnia Ukraina wszedł w skład Ukraińskiej SRR. Pracownicy przychodzili do dawnych zajęć, otrzymywali pobory według norm radzieckich i jeśli tylko pozwalała temperatura w nieogrzewanych salach pracowali naukowo.

Do dnia 30 czerwca 1941 r. Niemcy realizując w najbardziej brutalny sposób ludobójczy plan „Barbarossa" opanowali Lwów, dla sterroryzowania społeczeństwa, przy udziale nacjonalistów ukraińskich, rozstrzelali na Wzgórzu Wuleckim już w pierwszych dniach po wkroczeniu ponad 20 profesorów uczelni wyższych oraz przedstawicieli inteligencji twórczej i zawiesili działalność wszelkich instytucji kulturalnych i naukowych Lwowa. Muzeum zostało zamknięte. Znajdujący się we Lwowie przyrodnicy, wobec zamknięcia Uniwersytetu, z narażeniem życia przychodzili jednak nieoficjalnie do Muzeum Dzieduszyckich i jeśli tylko pozwalała temperatura w nieogrzewanych pracowniach, pracowali bezpłatnie naukowo. Sytuację przed grabieżą Niemców ratował, szczerze przywiązany do tradycji Muzeum, preparator Franciszek Kalkus, który jako wiedeński Niemiec przyjął Volks- czy nawet Reichslistę i został mianowany Treuhanderem, czyli pełnomocnikiem władz niemieckich do spraw Muzeum, a zarazem konserwatorem zabytków we Lwowie. Jak pisze do autora ordynat22, stało się to głównie za pośrednictwem prof. Stresemanna (czołowy ornitolog niemiecki), prezesa Deutsche Ornithologische Gesellschaft, którego członkiem było lwowskie Muzeum od lat 60-tych ub. wieku. Ordynat znał prof. Stresemanna z międzynarodowych zjazdów osobiście, napisał do niego i prosił o pomoc w zabezpieczeniu zbiorów. ] Ordynat Włodzimierz Dzieduszycki junior okres okupacji spędzał w swoim majątku Zarzeczu pod Jarosławiem, na terenie tzw. Generalnej Guberni i był od Lwowa i Muzeum zupełnie odcięty. Jego majątki położone na terenie Generalgouvernement Galizia zostały przejęte przez administrację niemiecką. Ordynat był pozbawiony wszelkich dochodów, wskutek czego Muzeum znalazło się znowu w rozpaczliwej sytuacji. Bardzo ucierpiały na tym zbiory, bo z powodu zupełnego braku środków do konserwacji, wiele z nich uległo zniszczeniu przez owadzie szkodniki, m.in. zbiór muchówek prof. Kazimierza Bobka, znaczna część motyli prof. Steckla itp.23.

Dnia 27 lipca 1944 r. oddziały radzieckie I Frontu Ukraińskiego w wyniku ciężkich walk, podczas których jeden pocisk upadł na budynek Muzeum i uszkodził Dział Geologiczno-Paleontologiczny, przepędziły Niemców i Lwów znalazł się znów w granicach Ukraińskiej Republiki Rad. Muzeum im. Dzieduszyckich uzupełnione kolekcjami ze Wschodniej Ukrainy, Krymu, Morza Czarnego i innych terenów byłego ZSRR jest obecnie pod zarządem Ukraińskiej Akademii Nauk i pod obecną nazwą Lwiwskij Naukowo Prirodoznawczij Muzei rozpoczęło nową erę swego rozwoju i stanowi dziś najpoważniejszą instytucję przyrodniczo-muzealną na Ukrainie. Po przekazaniu zbiorów etnograficznych i archeologicznych do centralnych muzeów tych dziedzin, reprezentuje obecnie trzy działy ściśle przyrodnicze, a mianowicie: zoologiczny, botaniczny i geologiczno-paleontologiczny.

COPYRIGHT by Gabriel Brzęk 1994

Powrót
Licznik