Magdalena Napora CRACOVIA LEOPOLIS 3 (39)/2004
Pasaż Mikolascha przez lata był dla mieszkańców Lwowa zakątkiem bardzo specyficznym. Przede wszystkim dlatego że - prócz funkcji handlowej - stał się także celem przechadzek i spotkań towarzyskich. Takie miejsca jak kino czy kawiarnia, otoczone dziełami sztuki i architektury, tworzyły atmosferę pasażu. Z pasażem wiąże się wiele wspomnień niegdysiejszych mieszkańców Lwowa, toteż warto przyjrzeć się temu obiektowi nieco bliżej.
Pasaż Mikolascha był jedną z jaskółek secesji lwowskiej, jednak przez wiele lat nie była ona traktowana jako odrębny styl. Ustosunkowywano się do niej jako do drobnomieszczańskiego wybryku architektów tamtych czasów. Tymczasem powstało w tym okresie wiele obiektów wartych bliższego poznania. Co do samej secesji i definicji pojęcia - była ona nazywana bardzo różnie w zależności od kraju i obszaru kulturowego: polski modernizm, francuska Art Nouveau, niemiecki Jugendstil i także niemiecka Sezession. Secesja rozwinęła się na płaszczyznach kultury, sztuki oraz architektury. Na okres jej panowania przypadł schyłek wieku XIX i początek XX.
Archiwalne fotografie apteki i pasażu Mikolascha Jak przystało na pierwszą fazę nowego stylu, poszukiwano nowych form stylowych i środków wyrazu. Starano skupić się na dążeniu do odrodzenia sztuki - chodziło bowiem o stworzenie żywego kierunku współczesnego tamtemu okresowi na przełomie stuleci. Później kierunek ten stał się swoistego rodzaju manifestacją przeciwko panującemu wówczas historyzmowi - naśladownictwu minionych wielkich stylów w sztuce, oraz eklektyzmowi, polegającemu na łączeniu często niezgodnych ze sobą, różnych form architektonicznych, zapożyczonych z rozmaitych epok i środowisk artystycznych, Skupiono się na ukazaniu tak zwanej „szczerości materiałów" i solidności rzemiosła, operując przy tym stosunkowo prostymi bryłami. Asymetria i graficzne potraktowanie kształtów stanowiły również elementy charakterystyczne tego okresu. Przy całym jednak założeniu, że dekoracja tworzyła bazę - gdyż stała się głównym walorem architektury - rodziły się częste konflikty dotyczące wzajemnych powiązań pomiędzy logika, konstrukcji, ekonomią rozwiązań i funkcjonalnością. Natomiast dekoracja opierała się na miękkich i fantazyjnych liniach zarówno we wnętrzach budynków, jak i na ich fasadach- Ważnym akcentem była też stylizacja, szczególnie roślinna, a także malarstwo ścienne, mozaiki i witraże. Secesja przyszła do Lwowa z Wiednia. Miasto to wywarło bowiem duży wpływ na architekturę Lwowa z racji rozbiorowej przynależności wschodniej części Małopolski do cesarstwa austriackiego. Wiedeńska secesja zakończyła się wraz z wybuchem pierwszej wojny światowej. W typowych lwowskich secesyjnych budynkach spotkać można było motywy roślinne (powoju, lilii wodnej, bratka, czy też słonecznika), a na elewacjach tynki o przeróżnych fakturach, dekoracyjne fryzy i wstawki z glazurowanych płytek ceramicznych. Do najciekawszych elementów dekoracyjnych należała wyszukana metaloplastyka. Stosowano jaw ogrodzeniach, różnego rodzaju kratach oraz balustradach schodów czy balkonów. Autorzy Pasażu - Alfred Zachariewicz i Jan Lewiński - stali się kreatorami zachwycającego wnętrza, któremu niestety nie było dane dotrwać naszych czasów. Różne źródła podają, jednak różnych autorów: kilkakrotnie pada nazwisko Józefa Sosnowskiego. Natomiast Lewiński częstokroć jest pomijany, ponoć z uwagi na podejrzenie jego ukraińskiego pochodzenia, ale jego polskość jest stuprocentowo pewna. Alfred Zachariewicz natomiast był liczącą, się postacią miasta. Syn wybitnego profesora Juliana Zachariewicza urodził się we Lwowie w 1870 roku, dwadzieścia lat później zdał maturę i rozpoczął studia na Wydziale Budownictwa Lwowskiej Szkoły Politechnicznej, którego to wydziału Zachariewicz senior był już wtedy profesorem i dziekanem. Po studiach dokształcał się w Technische Hochschule w Wiedniu. Pod koniec lat dziewięćdziesiątych był już równoprawnym wspólnikiem firmy architektoniczno-budowlanej, należącej do dawnego wspólnika jego ojca, profesora Jana Lewińskiego. Jakiś czas później dołączył do nich wybitny architekt Józef Sosnowski, stąd być może nieporozumienie o rzekomym jego autorstwie pasażu Mikolascha. Innym obiektem, przy którego realizacji uczestniczył Alfred Zachariewicz, był gmach dworca głównego we Lwowie, drugi obiekt pod banderą lwowskiej secesji. Pasaż łączył ulicę Kopernika, gdzie wejście znajdowało się przy rogu ulicy Legionów, z ulicą Sienkiewicza. Przy ulicy Kopernika pod numerem 1 istniała już od 1828 roku apteka „Pod Złotą Gwiazdą", założona przez Piotra Mikolascha. Warto wspomnieć że w marcu 1853 roku w pomieszczeniu apteki zapłonęła pierwsza na świecie lampa naftowa, którą wynaleźli farmaceuci Jan Zeh i Ignacy Łukasiewicz, autorem konstrukcji był natomiast A. Bartkowski. Pasaż zapoczątkował okres secesji we Lwowie. Ta bardzo nietypowa realizacja była galerią przekrytą szklanym dachem, nie miała zatem zdefiniowanej zewnętrznej bryły. Wobec takiej sytuacji przestrzennej podstawowym wyznacznikiem jej secesyjności stało się wykończenie wnętrza. Było ono jedynym ujściem dla charakterystycznych akcentów tej epoki. Budowa ciągu Mikolascha przypadła na lata 1899-1900. Położony w centrum Lwowa obiekt, łączył w sobie najnowsze technologie i trendy prekursorskiego stylu. W jego konstrukcji wykorzystano wszystkie walory i właściwości szkła, metalu i betonu. Zestawienie ze sobą metalu i szkła oraz metalu z betonem umożliwiło ukazanie charakterystycznych cech poszczególnych materiałów. Na konstrukcję wnętrza składały się stropy o charakterze segmentowym; posiadały one nieregularne, krzywoliniowe formy nawiązujące do świata natury. Oczywiście i w tym secesyjnym projekcie doskonale dało się zaobserwować ową wyważoną asymetrię tak istotną dla tego stylu. Na wyposażenie pasażu składały się liczne dzieła plastyczne i dekoracyjne, które stanowiły osobliwą spoinę całości projektu. Znajdowały się one u obydwu wejść do galerii, a także towarzyszyły zygzakowatej linii ścian i stropów na całej długości. Współczesne fotografie apteki Mikolascha Elewacja od strony ulicy Sienkiewicza powstała w wyniku zastosowania jako elementu charakterystycznego łukowatego frontonu oraz dwóch rzeźb figuralnych. W otwory okienne zamiast szyb wstawiono witraże prezentujące portrety postaci budowniczych pracujących przy budowie pasażu. Natomiast jasnozielone ogrodzenia okien i krata wejściowa nawiązywały do form roślinnych. Przed wejściem do pasażu od strony ulicy Kopernika (brama apteki Mikolascha) znajdował się posąg Wenus z białego marmuru, wieńczący zarazem kompozycję figuralną fontanny, prawdopodobnie autorstwa Antoniego Popiela. Równolegle do osi pasażu w obydwu kierunkach ustawiono dekoracyjne lampy i pionowe zwijane wstęgi sztukaterii. Tuż pod szklanym dachem wzdłuż i w poprzek pomieszczenia widniały piękne malowidła, których kształt nawiązywał do łukowego wygięcia kratownicy szklanego dachu, te z kolei przypuszczalnie są, dziełem Tadeusz Popiela. Większość panneaux wypełniały czysto dekoracyjne, ornamentacyjne arabeski, natomiast pośrodku galerii swoje miejsce znalazły ogromne płótna, przedstawiające postacie malowane w złotych i szkarłatnych odcieniach. O nich właśnie i o niesamowitym wrażeniu, jakie wywierały na przypadkowym lecz uwrażliwionym na piękno sztuki przechodniu, wspomina Jan Parandowski w „Niebie w płomieniach". Pasaż wypełniony był po brzegi różnego typu atrakcjami, które w przypadku sklepów przyciągały klientów nie tylko bogatym asortymentem, ale i ciekawym wystrojem wnętrz. Po zakupach zawsze można było udać się na seans filmowy do kina mieszczącego się pod tym samym dachem, wypić kawę w kawiarni, zaopatrzyć się w słodycze w cukierni lub rozkoszować się wspaniałymi daniami w restauracji, znajdującej się w tym samym kompleksie. Zespoły sklepów o wielorakim asortymencie, liczne punkty handlowe i usługowe zapewniały zainteresowanym szeroki wachlarz towarów. Całość tego założenia architektonicznego była ogrzewana zimą, co zapewniało komfort i przyjemną atmosferę, nawet gdy na zewnątrz panował mróz. Miejsce to zostało w pamięci ludzi i pomimo że dzisiaj są to tylko strzępki historii przekazywane z pokolenia na pokolenie, wciąż mówi się o pysznej kawie, jaką podawano w kawiarni w pasażu lub o rewelacyjnych lodach, jakich już teraz nigdzie się nie dostanie. Są bowiem pewne „zakątki", które już nie istnieją, ale bez względu na upływ czasu egzystują nadal w naszej pamięci i dopóki będą ludzie pamiętający i opowiadający o atmosferze tamtych lat, tamtych domów, kamienic, budynków, pasaży, dopóty tamten świat będzie wciąż żywy. Pasaż został zniszczony podczas drugiej wojny światowej
MAGDALENA NAPORA, ur. 1982 w Krakowie (w rodzinie o korzeniach po kądzieli lwowskich), studentka III r. Wydziału Architektury Politechniki Krakowskiej. Od Redakcji: podobno podjęta została odbudowa Pasażu Mikolascha, nie mamy jednak bliższych informacji, jak zostanie on odbudowany- czy jako rekonstrukcja dawnego stanu?
O pasażu Mikolascha pisaliśmy także w CL 4/2000. |