Berlin. Nowa Synagoga - Centrum Judaicum
2. września - 2. grudnia 2007
Kierownictwo: Hermann Simon, Chana Schuetz
Idea i pomysł: Irene Stratenwerth, Ronald Hinrichs
Prof. Wacław Szybalski i autor strony przed berlińską synagogą.
Miejsce:Nowa Synagoga, Oranienburger Straße 28-30, 10117 Berlin.
W programie uroczystego otwarcia wystawy (2 września 2007, 10:30):
Licznie zgromadzona publiczność, która przy wejściu do synagogi została sprawdzona przez służby antyterrorystyczne, zajęła wszystkie miejsca siedzące, wielu przybyłym pozostało stać...
Na fotografii z lewej: prof. Wacław Szybalski i dr Jan Zierski - obaj urodzeni we Lwowie
Podium
Oto przemówienie Leopolda Ungera, wygłoszone (jako jedyne) piękną polszczyzną,
z tłumaczeniem na niemiecki dokonanym przez J.Prochaśkę.
Jestem Żydem. Żydem ze Lwowa, miasta trzech narodów: Polaków, Ukraińców i Żydów (nie licząc Ormian, Karaimów, Tatarów itd.), miasta trzech aspiracji, trzech filozofii, języków, religii i nieskończonej liczby krzyżujących się konfliktów. Miasta, które właśnie dzięki tym sprzecznościom, na styku tylu rozmaitych kultur było wspaniałym, pulsującym terenem konfrontacji rozmaitych wizji świata, dzięki czemu Lwów był tyglem wielkich, polskich, żydowskich i europejskich osiągnięć kulturowych i cywilizacyjnych. Tego miasta, tego Lwowa już nie ma. I już nie będzie. Mam 85 lat, jestem więc także jednym z niewielu chyba żyjących i ciągle aktywnych niedobitków prawie 100-tys. masy lwowskich Żydów. Żydom w tym mieście nie było łatwo żyć, kampanii antysemickiej w polityce towarzyszyły bojkot ekonomiczny i rajdy nacjonalistycznych bojówek, ale właśnie ci lwowscy Żydzi wnieśli ogromny wkład do historii i kultury ziemi, na której żyli i na której umarli. Tej społeczności także już nie ma. I także już nie będzie. Moi rodzice urodzili się, pobrali i założyli rodzinę w Austrii, budowali byt w niepodległej Polsce, zginęli w hitlerowskich Niemczech, pochowani zostali w nieznanym grobie na sowieckiej Ukrainie. Wszystko to bez zmiany adresu przy ulicy Gródeckiej 99 we Lwowie. I kiedy pierwszy raz po wojnie znalazłem się we Lwowie, 21 sierpnia 1992 roku, na inauguracji pomnika w miejscu, gdzie była brama do getta, okazało się, że lwowski grób moich wszystkich bliskich nie istnieje. Ich zwłoki spalono, a popioły rozsiano. Tak jak moi rodzice i mój brat, tak zginęli także rodzice i brat mojej żony, rozstrzelani na Majdanku, dokąd ich wywieziono z getta w Warszawie. Kiedy my zakładaliśmy rodzinę, nie mieliśmy więc ani rodziców, ani rodzeństwa, a nasze dzieci nie miały i od strony matki, i od strony ojca ani dziadków i babć, ani wujków czy cioć. Tych dwóch rodzin także już nie ma. I także już nie będzie. Ale na ich miejscu jest nowa, nasza rodzina zrodzona na prochach naszych przodków. Dlatego ta moja litania, ten mój dzisiejszy berliński kadysz, nie należy do martyrologii, a należy tak jak ta wystawa do pamięci. Żyjemy w epoce powszechnej akcji poszukiwania i utrwalania miejsc wspólnej pamięci. Berlin jest tego najlepszym przykładem. To niezbędny czynnik budowy europejskiej tożsamości. Ta wystawa stanowi więc część wielkiego sporu między ideą wspólnej europejskiej pamięci a pamięcią, jaką ma każdy naród i każdy z nas, zależną tylko od jego własnego stosunku do przeszłości. Tej pamięci, która raczej dzieli, niż łączy, i która utrudnia zrozumienie pamięci innych. Miejmy nadzieję, że ta wystawa potrafi w jakiejś skromnej choćby mierze ten podział przełamać i to zrozumienie upowszechnić. I ostatnia uwaga. Mogłem do państwa dziś się zwrócić w bardziej dostępnych językach, po francusku, angielsku czy jeszcze inaczej. Wybrałem język polski. Dlaczego? Ano dlatego, że dokładnie 68 lat temu, we wrześniu roku 1939 roku, kiedy na mój Lwów padały niemieckie bomby, to w tym języku powiedziałem moim rodzicom: "Do widzenia". Widziałem ich wtedy po raz ostatni. |
Po części oficjalnej i skromnym przyjęciu publiczność zeszła do trzech sal położonych piętro niżej, gdzie eksponowana jest wystawa.
Wystawa prezentowała również:
Sala pierwsza, z historycznymi widokami i opisami Lwowa
Sala druga, gdzie na 15 "kolumnach" pokazana została (także w postaci multimediów - filmów, melodii, archiwalnych i współczesnych nagrań, fotografii, kopii stron tytułowych książek itp) historyczna wizja żydowskiego i wielokulturowego Lwowa.
Prawdę mówiąc spodziewałem się zobaczyć tu to wszystko, co we Lwowie było najcenniejsze - z jego osiągnięć naukowych, kulturalnych, artystycznych, polskich, żydowskich, ukraińskich, ormiańskich itd., lecz spotkał mnie zawód - zupełnie niespodziewane, nieobiektywne "rozłożenie akcentów", pomijanie lub marginalizowanie polskich osiągnięć, eksponowanie żydowskich.
Kultura, sztuka: Radio Lwów, Wesoła Lwowska Fala, teatry, prasa, plastycy
Lwowska nauka - m.in. Uniwersytet (ale ani słowa np. o Politechnice Lwowskiej!), niektórzy naukowcy (w tym obszerna informacja poświęcona prof. Rudolfowi Weiglowi, lecz prawie zupełny brak informacji o światowej sławy naukowcach związanych ze Lwowem, np. o Stefanie Banachu, największym matematyku XX wieku)
Miniaturka salonu ukraińskiej śpiewaczki Salomei Kruszelnickiej, artystyczna wizja życia Ludwika Flecka, żydowskiego lekarza, naukowca, znakomitego filozofa nauki, maszyna do pisania z hebrajską czcionką
Lwowska architektura
Obszerna część ekspozycji (z fotografiami, dokumentami, dźwiękowymi relacjami) poświęcona była pogromowi Żydów lwowskich w listopadzie 1918, o który oskarżeni byli Polacy. W pogromie zginęło 72 Żydów,.
Była tam też trzyzdaniowa informacja o zagładzie całej żydowskiej ludności Lwowa (ok. 130 tys.) i praktycznie wszystkich żydowskich świątyń podczas okupacji hitlerowskiej Lwowa ("30 czerwca 1941 oddziały niemieckie zajęły Lwów. Do tego czasu mieszkało tam ok. 150 tys. Żydów, z których 30 do 40 tys. zaliczało się do Polaków. Tylko nieliczni z nich przeżyli narodowo-socjalistyczną politykę zgłady").
Dysproporcja w podejściu do obu tych tragedii była dla mnie znamienna.
Stosy książek napisanych przez żydowskich, ukraińskich i polskich autorów związanych ze Lwowem
Sala trzecia
Współcześni ukraińscy artyści wraz z żydowskimi emigrantami ze Lwowa, zamieszkałymi w Berlinie, przedstawiają wizję Lwowa dzisiejszego.
Multimedialny pokaz starych i współczesnych fotografii Lwowa i Lwowian towarzyszył także tej części wystawy
Dobrze, że są wystawy o Lwowie - tym dawnym i dzisiejszym. Jak wiemy, zresztą słowa te padały podczas otwarcia wystawy, Lwów był miastem niezmiernie ważnym dla trzech narodów, trzech kultur: polskiej, ukraińskiej i żydowskiej. Każdy z tych narodów widzi to miasto z innej strony niż pozostałe, to naturalne.
Dzisiejszy Lwów, mimo prawie nienaruszonej przez obie światowe wojny architektury jest już zupełnie innym miastem, miastem monokulturowym. Przypominanie o jego przeszłości, o znaczeniu dla światowej nauki, kultury, jest sprawą bardzo cenną.
Jest to jednak materia bardzo delikatna, wymagająca ogromnego wyczucia.
Jest to także temat bardzo szeroki, wymagający ogromnej znajomości historii.
Myślę, że w tej materii dużo pozostało do zrobienia.
Copyright 2007 Stanisław Kosiedowski
Data modyfikacji strony: 2007-09-09
Staraniem paru organizacji i fundacji m.in.: Fundacji Nowa Synagoga - Centrum Judaistyczne w Berlinie, (Stiftung Neue Synagoge Berlin) Fundacji Kultury Państwa Niemieckiego (Kulturstiftung des Bundes), Fundacji Adenauera, Europejskiej Akademii Wschód -Zachód (Europeische Ost- West Akademie fuer Kultur und Medizin) w dniach od 2 wrzesnia do 2 grudnia b.r w salach historycznej Synagogi będzie czynna wystawa "Wo ist Lemberg?" (Gdzie jest Lwów?).
Miejsce: Centrum Judaicum Berlin Neue Synagoge. Oranienburgerstr. 28-30, 10117 Berlin. Do wystawy należy też wydany w wydawnictwie Christoph Link zbiór artykulow "Eine Reise nach Europa " (Podróż do Europy) Wydawcy: H.Simon, I Strathenwerth , R.Hinrichs. Tyle wiadomości oficjalnych. Jednym z odwiedzających wystawę będzie Pan Prof.Wacław Szybalski z USA , którego wszyscy zapewne z jego osiągnięć, publikacji i miłości do Lwowa znamy. Powiniem być moim zdaniem oficjalnym gościem i uczestnikiem planowanej dyskusji Otóż co zapowiadają: Wystawa odbywa się w ramach Dni Kultury Żydowskiej w Berlinie. I tu trochę komentarza - jak wiecie w Berlinie odbył się w ub. roku dwukrotnie wieczór poświęcony Lwowowi w Polskim Ośrodku - ale była to impreza ograniczona, bez poparcia fundacji. Mało... Większość Niemców w ogóle nie ma pojęcia gdzie Lwów leży - czy to Polska czy Rosja czy Ukraina. W całej dyskusji wypędzonych, o prawie do Ojczyzny (Heimat) itd itp. powinniśmy ciągle przypominać o tych, którzy stracili ją na Wschodzie, przypominając Niemcom, że na 2 miliony wysiedlonych z byłego terytorium Niemiec przypada 1,5 miliona Polaków wysiedlonych z byłego terytorium Polski w takich samych warunkach w latach 1939-1941 jak Niemcy o te 5 lat później i może nieco lepszych w latach 1945 - 1946. Jednej z tych wielu grup narodowościowych które były we Lwowie (Żydów), nigdzie nie wysiedlono - tylko wymordowano - liczyła sobie ok 120.000. Ciekaw jestem czy zniknięcie tych mieszkańców Lwowa będzie na wystawie pokazane i czy będzie prawdziwie pokazane, co Niemcy i Sowieci uczynili temu miastu?. Berlin nie jest daleko - ze Szczecina, Poznania - można bez problemu " zaliczyć" wystawę w jeden dzień. |