prof. dr hab. Kazimierz Orzechowski

Adam Redzik, Wydział Prawa Uniwersytetu Lwowskiego w latach 1939-1946

Recenzja książki Adama Redzika, Wydział Prawa Uniwersytetu Lwowskiego w latach 19391946,
Lublin 2006, Towarzystwo Naukowe KUL, s. 409, ilustracje i skorowidze
opublikowana w: „Rocznik Lwowski” 2007, s. 272-273.


Jest zasługą naukowego środowiska Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, że w ostatnim dziesięcioleciu publikuje liczne prace z dziejów szkolnictwa głównie podstawowego, sięgające wstecz połowy XIX wieku, wyraźnie skoncentrowane na Ziemiach wschodnich. Niedawno jako XII tom „Prac z historii szkolnictwa w Polsce” wydawanych przez Towarzystwo Naukowe KUL ukazała się wartościowa praca Adama Redzika p.t. Wydział Prawa Uniwersytetu Lwowskiego w latach 1939-1946.

Jest to dzieło obszerne; sam tekst liczy 327 s. do czego jeszcze dochodzą liczne źródłowe załączniki. Podstawą jego jest bogaty materiał zebrany w licznych polskich i ukraińskich archiwach i bibliotekach (działy rękopisów), a także żmudnie gromadzone wywiady z ludźmi pamiętającymi jeszcze tamte czasy, z Polakami i Ukraińcami. Cały ten materiał autor wykorzystał wszechstronnie i w całości. Zebrał też szczegółową literaturę polską i ukraińską, rozproszoną po czasopismach i przygodnych publikacjach, w dużej mierze mającą charakter uzupełniającego lub wtórnego źródła.

Materiały, którymi posłużył się autor mają przeważnie charakter statystyczny lub „sprawozdaniowy". Mimo, dominującego liczbowego w nich materiału i w sumie bardzo monotonnego udało mu się nadać pracy dużą żywość narracji. To ostatnie ułatwił sobie przez szerokie posługiwanie się przeglądowymi tablicami i wykresami, których w sumie jest ponad pięćdziesiąt i dalszych jeszcze kilka zamieszczonych w załącznikach. Przede wszystkim jednak tym, by tekst jego był żywy i interesujący zdecydowały - jak myślę - jego osobiste zainteresowania. Dzięki nim dał szerokie tło podawanym w pracy głównie ilościowym faktom a także korzystnie ubarwił je i skomentował. Dostrzegam dwa kierunki tych autorskich zainteresowań.

Jednym jest skłonność do „uhistorycznienia” faktów przez zwrócenie uwagi na ich genezę i późniejszy rozwój aż do osiągnięcia stanu przedstawionego w pracy. Dochodzą w tym do głosu jego zainteresowania prawnicze i zwłaszcza historyczno-prawne: uwrażliwienie na ustrojowe struktury i organizacyjne rozwiązania uniwersytetu, zwłaszcza zaś Wydziału Prawa. Autor chętnie posłużył się definicjami zawartymi w odpowiednich aktach prawnych oraz ich prawnymi regulacjami, uwzględnia też sposób w jaki w danym czasie te instytucje były potocznie rozumiane i wykorzystywane w praktyce.

Drugim kierunkiem osobistych zainteresowań autora jest biografistyka. Gdy tylko pozwalają mu na to posiadane materiały i wiadomości o osobach pełniących uniwersyteckie i wydziałowe funkcje, oraz o ich działalności. Zawsze podaje to, co ważne dla problematyki omawianej pracy - z ich życiorysów i z przebiegu ich wcześniejszych uczelnianych karier. Wiadomości te nie tylko ożywiły tekst, ale są zwłaszcza dla polskiego czytelnika zupełnie niezorientowanego w personalizacji i naukowej pozycji ukraińskiej profesury działającej w uniwersytecie Iwana Franki (tak bowiem przemianowano wówczas Uniwersytet Jana Kazimierza) nie tylko ważne ale i nieodzowne dla właściwego zrozumienia i ocenienia faktów i zjawisk omawianych w pracy.

Rozprawa o takiej tematyce jak dzieło Adama Redzika, pisana z górą w pół wieku po zakończeniu wojny, w aktualnie zmienionych i ustabilizowanych warunkach, co najważniejsze zaś, pisana z pozycji polskiego badacza, mogłaby nieść ze sobą niebezpieczeństwo pewnej stronniczości i jednostronności w narracji i ocenach. Po czymś takim nie ma nawet śladu w cennej książce Adama Redzika. Są tam. natomiast nie tylko zamieszczone w autorskim wstępie, szczere podziękowania dla wszystkich z ukraińskiej strony, którzy z dużą życzliwością służyli mu koniecznymi informacjami. Świadczy o tym też obiektywizm i życzliwość z jakimi w pracy wypowiada się zwłaszcza o ukraińskiej profesurze. Również, fakty i wydarzenia, nawet te najbardziej bolesne, referuje obiektywnie, bez zbędnych emocjonalnych osądów i komentarzy.

Dzieło tylko formalnie zamyka się w latach 1939-1946. W początkowych wywodach autor cofa się bowiem do czasu odbudowy państwa polskiego po pierwszej wojnie światowej, zaś zamykając swą pracę, w epilogu, sięga z kolei po rok 1975. Gdy mówi o późniejszych losach profesorów, którzy pozostali we Lwowie po 1946 roku: Marcelim Chlamtaczu, Przemysławie Dąbkowskim, Juliuszu Makarewiczu i o docencie Wilhelmie Rappe.

Konstrukcja pracy jest chronologiczna, tworzy ją wstęp, cztery części. czasowo następujące po sobie oraz epilog wraz z zakończeniem. Część pierwsza zatytułowana: Uniwersytet Jana Kazimierza we Lwowie w przeddzień wybuchu wojny, tylko przytoczony w niej statystyczny materiał ma ograniczony do akademickiego roku 1938/1939. W rzeczywistości zawarte w niej wywody dotyczą w ogóle dziejów Wydziału Prawa UJK w Drugiej Rzeczypospolitej, aczkolwiek z konieczności tylko ogólnie. Pozostałe części pracy skupiają się już ściśle na dziejach Wydziału w poszczególnych trzech okresach. Część druga jest poświecona Wydziałowi Prawa w latach "okupacji sowieckiej 1939-1941". Część trzecia - "Okupacji niemieckiej 1941-1944". Cześć czwarta to czasy "tak zwanej drugiej okupacji sowieckiej (1944-1946)"

Epilog - jak wspomniałem - w szczegółach sięga czasowo nawet 1975 roku. Informuje ogólnie o dalszych kolejach nauczającej kadry UJK i studentów którzy przetrwali wojnę i okupację, zostali objęci t. zw. repatriacją lub pozostali we Lwowie - i jest właściwym zamknięciem całości.

Materiał źródłowy wykorzystany przez autora jest tego rodzaju iż zdaje się wyklu-czać ściślejszą porównywalność i w rezultacie wspólne i ogólne spojrzenie na obrazy dane przez cztery kolejne części pracy, z oczywistą szkodą dla niej. Tak jednak na szczęście nie jest.

Autor mianowicie wykorzystał tu fakt, że przytłaczająca większość zebranego materiału na charakter statystyczno-sprawozdaniowy. Na tej podstawie dla każdej z czterech części pracy przyjął analogiczny treściowy schemat. Co więcej uczynił to z żelazną konsekwencją, na ile tylko pozwalał na to dany czas (idzie konkretnie o trzecią część, niemiecką okupację, gdy Uniwersytet zlikwidowano i gdy w pracy nowa jest jedynie o tajnym nauczaniu w ramach Wydziału działającego w konspiracyjnym podziemiu).

Schemat ten uwzględnia w każdej części podobne przedmiotowo rozdziały i pod-rozdziały. Odmienności dziejowej sytuacji każdej z owych czterech części czynią zadość dodatkowe podrozdziały względnie podpunkty, które tę odmienność charakteryzują. Z koniecznymi uproszczeniami i z pominięciem rozdziałów politycznej treści schemat ów wygląda następująco:

  1. Wydział w strukturze uniwersytetu,
  2. struktura wydziału i programy nauczania,
  3. kadra nauczająca,
  4. studenci, oraz
  5. baza lokalowa i biblioteki.
Wśród tych przy strukturze wydziału (2) obfite są treści enumeracyjne, materiał liczbowy dominuje natomiast w rozdziałach o kadrze i o studiującej młodzieży

Wspomniałem poprzednio - że autor szeroko posłużył się statystycznymi tablicami. Mianowicie skonstruował je w sposób bardzo precyzyjny, dostosowany do faktów, które obrazują. Jest istotne, że rzeczowy schemat tych tablic jest w zasadzie taki sam .dla każdej z trzech części pracy dysponujących liczbowym materiałem. Wspominam o tym dlatego, że właśnie taki porządkujący zabieg umożliwił ewentualne wzajemne porównywanie tych trzech okresów. Po drugie zastosowana metoda wskazuje na przeprowadzania określonych zestawień w sposób wybiórczy i nie całościowy.

Autor jednak w swej pracy żadnych takich porównań nie przeprowadził i jest to w pełni uzasadnione. Materia bowiem każdej z czterech części pracy tak bardzo jest różna od pozostałych, w tak różny sposób jest uwarunkowana, iż czynienie jakichkolwiek zwłaszcza liczbowych porównań jest bezprzedmiotowe i mogłoby nawet być mylące. Mówię jednakże o tych sprawach tylko ze względu na możliwości metodycznych operacji, na które zdaje się wskazywać sposób, w jaki autor konsekwentnie konstruował swe tablice. Książka A. Redzika jest tak bardzo nasycona szczegółowymi faktami, personalnymi i liczbowymi, że nie można jej streścić, choćby tylko dla informacyjnych celów. Powiem tylko że ma charakter niemal encyklopedyczny przez wszechstronność jej odniesień, przez konkretność i szczegółowość jej wywodów. Będzie na długi czas ostatnim słowem o losach Wydziału Prawa Uniwersytetu Jana Kazimierza we Lwowie z lat 1939-1946.

Zasłyszałem, że Adam Redzik zamyśla o napisaniu również dziejów Wydziału Prawa UJK w latach międzywojennego dwudziestolecia. Zamiarowi temu można tylko przyklasnąć. Autor jest do tego wyjątkowo dobrze przygotowany, spod jego pióra wyszło też sporo głównie biografizujących opracowań mówiących o dawnych profesorach lwowskiego Wydziału (zob. wykaz literatury). Ponadto sam zetknąłem się z jego interesującymi publikacjami dotyczącymi tamtego, okresu: o naukach historyczno-prawnych na UJK, o Lwowskiej szkole dyplomacji, o ówczesnym „kursie” prawa lotniczego itp. Jestem pewien, że kolejna jego monografia, tym razem dotycząca lat 1918-1939, będzie istotnym wydarzeniem wśród studiów nad dziejami nauczania prawa w Polsce.

Na koniec pragnąłbym wytłumaczyć podłoże mego stosunku do dzieła Adama Redzika. Urodziłem się we Lwowie, miałem zaledwie 16 lat i za sobą tylko tzw. "małą maturę" gdy rozpoczynała się druga wojna światowa. Studia prawnicze na Uniwersytecie Jana Kazimierza rozpocząłem dopiero w tajnym nauczaniu w czasach hitlerowskiej okupacji. Pracowałem wówczas cały czas jako robotnik, nie zdołałem przygotować się do egzaminów. Oficjalnie stałem się studentem tego Uniwersytetu, noszącego już imię Iwana Franki, dopiero w 1944 roku i to na Wydziale Filologicznym, na klasycznej filologii. Nie ukończyłem tych studiów, ale pogłębiona znajomości łaciny dobrze mi służy aż po dzień dzisiejszy. Po wojnie, na podstawie zaświadczenia wystawionego przez profesora Kazimierza Przybyłowskiego, ostatniego dziekana Wydziału Prawa UJK, zostałem przyjęty na drugi rok studiów prawniczych na Uniwersytecie Wrocławskim. Przez całe jednak moje dorosłe tycie za właściwą moją Alma Mater uważałem zawsze Uniwersytet Jana Kazimierza, oczywiście w niczym mej Wrocławskiej Uczelni nie uwłaczając. I tak jest do dzisiaj. I to również określiło mój, tak bardzo ciepły, stosunek do dzieła: „Wydział Prawa Uniwersytetu Lwowskiego w latach 1939-1946”.

prof. dr hab. Kazimierz Orzechowski



Data modyfikacji strony: 2010-03-14

Powrót
Licznik