Nasz Ojciec i samochody
Ojciec byl zapalonym samochodziarzem i brat ma jeszcze jego
papierosnice ze znaczkami automobilklubow Lwowa i Gdanska,
oraz z miniaturkam marek samochodow, motocycli i opon jakie
byly w tym czasie produkowane.
Jako czlonkek a nawet przez pewien czas komandor
automobilklubu lwowskiego i jeden z organizatorow
wyscigow samochodowych we Lwowie ojciec mial doskonale dla
nas miejsca na trybunie zwykle na ulicy Pelczynskiej na
przeciwko slizgawki.
Moim marzeniem byl samochod Bugatti ktory w jednym roku
zdobyl pierwsze miejsce z Jankiem Ripperem przy
kierownicy.
Jednak najczesciej wyscigi wygrywali albo Hans von Stuck
albo
Rudolf Carraciola na Mercedesach.
Jak obecnie brat mnie poprawil, w Bugatti motor czesto
nawalal.
Hamulce i skrzynka biegow byly na boku zamochodu na
zewnatrz.
W czasie wyscigow byly tez czasem wypadki, nawet
smiertelne. Pamietam bele siana lezace na niebezpiecznych
zakretach ktore ojciec sprawdzal przed wyscigami jadac z
nami
trasa wyscigow.
Ojciec czesto zmienial samochody. Pierwszym byl z demobilu
austryjacki "Brenabor" z acetylenowymi lampami (ktore
trzeba
bylo zapalac zapalka) i ktory znalem tylko z opowiadan. Mam
fotografie tego Brenabora z bratem i ojcem przy kierownicy.
Potem byly Fiat'y, Essex'y, Hudson'y, Studebacker (ktory
nazywalem "stary bakier") i kabriolet Tatra w ktorej ojciec
nigdy
nie chcial zdejmowac "budy" zeby mu nie zwialo kapelusza i
"poczuchralo" "pozyczki hipotecznej", jak Mama nazywala
jego
styl fryzury, gdyz lysine pokrywal waska warstwa wlosow.
Samochody sie czesto psuly na drodze i ojciec jakos umial to
naprawiac. Trzeba bylo naprawiac detki, przedmuchiwac dysze
w
gazniku (brudna benzyna zatykala dysze), dodawac wody do
chlodnicy. Pamietam jak raz ojciec przyhamowal kolo stawow
Janowskich i raptem widzimy ze nas przepedza jakies kolo;
okozalo sie ze to nasze tylne kolo ktore jakos spadlo z
naszego
Studebackera. Ojciec to naprawil bez klopotu. Startowanie
samochodu korba tez bylo trudne i nawet niebezpieczne, ale w
latach 30-tych wszytkie samochody juz miale elektryczne
startery
(ale tez mialy korbe na wszelki wypadek jesli starter lub
akumulator by nawalil).
Ojciec lubil prowadzic ale zawsze wolno i bezpiecznie; na
dluzsze
trasy zabieral naszego szofera, Hoch'a, ktory rowniez byl
dobrym
mechanikiem. Potem sie okazal sie Niemcem i w czasie wojny
byl
w SS i odwiedzil Lwow.
maj 2002 |