Historia jednego fraka.

Przed samym wybuchem wojny, film pod tytulem byl wyswietlany w kinie Chimera na ul. Akademickiej, kolo "Zalewskiego" we Lwowie. To byl film dozwolony chyba od lat 16 czy 18 lat a ja pewnie mialem 10 lat, nie mniej Mama mnie wziela slusznie rozumujac ze nic z tego filmu, nie odpowiedniego dla mnie nie zrozumie.

Poniewaz Mama nie byla osoba punktualna, zawsze przychodzilismy w polowie filmu, tak ze bylem przyzwyczajony do ogladania filmow najpierw od polowy do konca, a pozniej poczatku do polowy. Tylko w wyjatkowych wypadkach, jak Mamie sie film podobal, to zostawalismy do konca. Brat z nami ochodzil tylko wowczas jak byl film o totnikach, ale nie na "romanse" jakie Mama lubila.

Inaczej wygladalo jak poszlismy z Ojcem ktory zawsze byl "za" punktualny i wowczas czekalismy na poczatek filmu w poczekalni i Ojciec mial czas na zapalenie papierosa. Ja fraku nigdy nie mialem. O maly wlos ze nie dostalem go po smoerci wuja w Ottawie, ale frak byl dla mnie za maly, nie mowiac o tym ze byl staroswiecki i z grubego materialu - szyty w Warszawie przed samym wyjazdem Wuja z kraju, kiedy nie bylo porzadnych materialow jeszcze.

Tak ze poczatek mojej opowiesci niewiele ma wlasciwie wspolnego z moimi wspomnieniami, nie mniej pozwala na przypomnienie jak to sie chodzilo przed wojna do kina. W czasie okupacji sowieckiej byly tylko sowieckie filmy ktore do rozrywkowych nie nalezaly, a jak byly wojenne, to zawsze bylismy pokazani jako ciemiezcy. W czasie okupacji niemieckiej mozna bylo ogladac sporo przedwojennych polskich filmow, ale niedlugo po wejsciu niemcow dowiedzielismy sie "ze tylko swinie siedza w kinie" i przestalismy chodzic. Powroce do owego fraka, a raczej smokingu.

Rok 1974 byl rokiem Kopernikowskim i w okresie Gierkowskim Polonia starala sie pomoc krajowi. Jednym z takich dzialaczy ktory wiele pomagal byl Pan Piszek - moze pisownia nie jest prawidolowa, wiec trzeba mnie poprawic, milioner, ktory zrobil swoja fortune na produkcji zamrazanych filetow rybnych. Zaczal podobno od chodzenia i sprzedawania ich z pudeplka z lodem, podobnie jak przed wojna sprzedawano Lody Pingwin, a pozniej zalozyl firme Mrs. Paul's Kitchen, ktora istnieje do dzis, choc majaca innego wlasciciela.

Otoz Pan Piszek chcial pomoc w zorganizowaniu czy to Muzeum czy tez Obserwatium Kopernika we Fromborku. W tym celu sponsorowal - niewiem tez czy to slowo istnieje w jezyku polskim - wielki bankiet w Hotelu Waldorf Astoria na Manhattanie. Cena biletow byla $500.00, ale juz nie pamietam czy od osoby czy tez pary. W kazdym razie jak na rok 1974 bardzo wysoka na jaka nie bylo stac przecietnego, nawet dobrze zarabiajacego Polonusa. Poniewaz w tym okresie sporo czasu spedzalem w Europie, pewnie bym nawet nie wiedzial o tym bankiecie, gdyby nie to ze wspolwlasciciel naszej firmy mi zaproponowal bilety za darmo. Otoz jego dama serca pracowala w firmie ktora organizoala te, jak wiele innych imprez i poniewaz on nie mial ochoty pojsc z nia na te impreze, ja dostalem bilety. Oczywiscie byla szalona gratka wejsc w ten nie znany mi swiat - moj swiat to byla biotechnologia i handel zagraniczny. Moja owczesna pani, a obecnie malzonka nie byla specjalnie zapalona do tego projektu, ale potrafilem ja przekonac, szczegolnie ze obiecalem jej zafundowac odpowiednia szate.

Na bilecie bylo wyraznie napisane ze to jest "black tie dinner", czyli po polsku mowiac obowiazywal stroj wieczorowy, czyli smoking albo frak, a panie w strojach wieczorowych. To bylo w okresie kiedy nie bylo jeszcze sklepow fabrycznych gdzie mozna bylo kupic potrzebna garderobe ze "skidka" jak Sowieci mowili, tylko trzeba bylo pojsc do dobrego sklepu zeby kupic odpowiednie stroje. Pamietam ze pojechalismy na Manhattan do Bergdorf Goodman, jednego z najelegantszych sklepow na przeciwko Tiffany gdzie Jul dostala wieczorowa suknie. Ja kupilem w meskim sklepie smoking ze wszystkimi detalami i lakierkami.

Nadzedl dzien obiadu. Wrocilem wczesniej z biura i juz nie pamietam czy wzialem sluzbowego Cadillac'a czy tez mego nowiutkiego Buicka i pojechalismy do Waldorf Astorii. Tam chlopak garazowy zabral mi samochod, a sami poszlismy do glownego westybylu, skad bylo wejscie do wielkiej sali balowej gdzie byl bankiet. Jul wygladala slicznie: miala wowczas 29 lat, wysoka zgrabna rudawa blondynka i trzeba powiedziec ze sie za nia ogladano. Ja co prawda z lysina, ale jeszcze bez brzucha w swoim smokingu prezentowalem sie calkiem dobrze. Zaprowadzono nas do naszego stolika ktory okazal sie "polskim", bo oprocz nas byli sami mezczyzni w Biura Radcy Handlowego, Ambasady przy ONZ i owczesny redaktor PAPu Wieslaw Gornicki. Poniewaz Jul byla jedyna pania przy naszym stole i w dodatku nie mowiaca po polsku, wiec ow reaktor sie do niej przysiadl i musze powiedziec ze rozmowa z nim byla szalenie ciekawa i urozmaicila ten wieczor.

Po obiedzie bylo szereg przemowien, kazdy z uczestnikow dostal zegarek z podobizna Kopernina na "cyferblacie". Ja nie spotkalem nikogo znajomego, za wyjatkiem organizatorki, do ktorej nigdy miloscia nie palalismy, czym sie nam odwzajemniala, wiec rozmowa ograniczyla sie do podziekowania za bilety i kilku zdawkowych slow grzecznosciowych. Po obiedzie oddalismy nasz kwit na samochod, ktory po naszym wyjsciu z hotelu prawie natychmist po nas podjechal i wrocilismy do domu.

W 1981 ogloszono Stan Wyjatkowy w Polsce . Moje wrazenia z tego dnia opisalem poprzednio, wiec sie nie bede powtrzal. Kilka dni powrocie do domu Jul zawolal mnie do telewizora i sie pyta mnie: czy ten facet w mundurze jaki przemawia w PTV jaka pokazywali w naszym wieczornym dzienniku nie jest jej sasiadem z bankietu ? Przypatrzylem sie uwaznie i przeczytalem jego nazwisko na ekranie. Tak to byl on. Jaki swiat jest maly.

Mego smokingu wiecej nie wlozylem, bo kiedy byl mi potrzebny, juz z niego wyroslem i ofiarowalem go znajomemu ksiedzu, ktory mial te sama figure, jak ja przed laty.



11 kwietnia 2002

Stanisław Szybalski
Punta Gorda, FL 33950
Prawa autorskie zastrzezone maj 2002