|
Aleksander Szycht – wierszy kilka
Rozpacz
O lwi grodzie, z łona Ojczyzny wyrwany,
Jako najukochańsze dziecię, od Matki
Głupotą i brudem rozmyślnie kalany
Rozłąką karane cierpią też Twe dziatki
O grodzie lwowski, w kraj sąsiedni odziany,
Jaką niewolnica bywa w obce szaty…
Niby klejnot w słomę!
Jak Książe w łachmany!
Powiedz, jakim byłeś przed wieloma laty…?
Kimżeś Polsko, była,
A Czymżeś się stała,
O czymś kiedyś śniła,
Coś w pamięci miała?
Czym Samson bez włosów,
Bez umysłu głowa,
Czym zboże bez kłosów
Tymś Polsko bez Lwowa!
Lwowska Rada Miejska
Stąd słychać szum Wisły
Wygłuszyć go trzeba
Pamięć amputować
Wyrwać gwiazdy z nieba
Zbrodnia nie wystarczy
Świadków zlikwidować
Wyrywać tablice
Napis zamalować
Zmienić ustawienie
Wzgórza zdemontować
Zemścić się na grobach
A bruk zakneblować
Powykruszać orły
Zamknąć wszystkim gęby
Herby powymieniać
A wstawić trójzęby!
Utworzyć historię
Wymienić poetów
Wpisać Ukraina
Do wszystkich wersetów
Ukraść bohaterów
Odmówić polskości
Z grobów pousuwać
Wszystkie polskie kości
Kata nam tu prędko
Zamienić w ofiarę
Mówić że pod batem
Spędził tu lat parę
Wyciągać pieniądze
Robiąc dalej swoje
Mówić o przyjaźni
Planując podboje
Aby w mieście Lvivie
Żywot pędzić słodki
Cel mieć przed oczyma
Uświęcać środki!
Miłość bez wzajemności
Dla nacjonalistów ukraińskich
Jakże ja ich kocham, lecz bez wzajemności
I z miłości tylko znoszę ich podłości
Byle byli ze mną, wszystko dla nich zrobię
Będę siedział cicho, prawdę zamknę w sobie
Chłopcy mają dosyć wigoru, odwagi
By ubliżać Polsce i deptać jej flagi
Wmurowali pomnik Tarasa Czuprynki
Z poczuciem humoru w szkoły polskiej tynki
Doceniać więc trzeba poczucie humoru
By nie zrazić tylko poczucia honoru
Honor u Nich z dumą są bardzo wrażliwe
Byliśmy nie lepsi, to bardzo możliwe
Wszak i osiągnięcia mają w świata skali
Pomnik SS-manom swoim zbudowali
A ich SS-mani to szczere anioły
Mordowali ludność ciągnąc ją ze szkoły
Jednak dla idei nie patrzmy na blizny
Wszak to co robimy, robim dla Ojczyzny
To młoda świadomość, trzeba im wybaczyć
A w razie potrzeby nogi swe rozkraczyć
Wybiórcze poglądy
Z całą sumiennością tu w naszej redakcji
Nakreślimy szczery, szkic o Wisła Akcji
O Wołyniu tutaj dobrze opowiemy
Walki AK z UPA również opiszemy
Nie zapominajmy, że Armia Krajowa
Choć ludności naszej broniła gotowa
Bestialsko w upowców wtedy celowała
Bijąc napastników, a to już nie chwała
Zabijał cywilów dopóki był żywy
Ale w szczytnym celu, aby był szczęśliwy
Wywalczyć chciał tutaj wolną Ukrainę
Dlatego zabijał dziecko i dziewczynę
Musimy zrozumieć jego motywację
Docenić go trzeba, on przecież miał rację
Porównać to można, I Armia Krajowa
W obronie ludności zabijać gotowa!
Także na jej rękach krew człowieka spływa
I na jej sumieniu Upowiec spoczywa
Dzielny to Upowiec antykomunista
Serce jego szczere a myśl jego czysta
Dla jednej idei przyjmował swe winy
Samostijnej, czystej, wolnej Ukrainy
Ukrainy pięknej w swej jednolitości
Dlatego gruchotał polskim dzieciom kości
Podziwiać go trzeba, że też on to znosił
I choć bardzo nie chciał, to kobiety kosił
Wszak i my w swym kraju dla jednolitości
Wywieźliśmy ludzi w swej dwulicowości
Wywózka brutalna w całej tej podłości
Rozwiewa tu wszystkie nasze wątpliwości
Tak przez podłość polską konsekwencje zbierał
I naszą brutalność w męczarniach umierał-
Upowiec podstępnie pozbawion zaplecza
Potędze polskiego nie ugiął się miecza!
To głód go pokonał, nie polska waleczność!
I tę polską zbrodnię zapamięta wieczność!
Lwowska brygada
Brygada lwowska wraz z brygadą wileńską tworzyły Kresową Dywizję piechoty, walczącą pod Monte Cassino.
Tym italskim winem, znów pełnym goryczy
Raczyć się musimy, czując smak po trochu
Tak gorzki, że boli, pośród wzgórz tej dziczy
Ciepłego metalu, gorącego prochu
Nam włoskie melodie wygrywają kule
A tańce lokalne pokażą granaty
Pieszczą nasze uszy konających bóle
Rozerwać w ekstazie mających swe szaty
My niebo Dantego oglądać chcieliśmy
I siedzieć przy stole, z żółci czerpiąc misy
Świadomie wyboru wszak dokonaliśmy
By widzieć zamglone człowieczeństwa rysy
Tutaj nasza dzielność, tutaj nasza chwała
Pośród łąk odoru, pośród trupów pola
Gdzie leżą kończyny, gdzie gnijące ciała
Czeka nas nagroda, czeka wielka rola
Każdy tu ze śmiercią gra o wzgórze w karty
Ryzykować trzeba, trąc łzę po kryjomu
Czołgać się pod górę bo wysiłek warty
By wrócić do Polski, do wolnego domu
Od swoich przyjaciół mamy przyrzeczenie
Gwarancje, tradycją honoru poparte
Spełnimy co każą, każde polecenie
A choćby i życie miało być wydarte
Na każde życzenie brygada się zrywa
Tu Krew w każdej chwili przelewać gotowa
Głos z serca się bowiem każdemu wyrywa
Powrócim niebawem, do Polski! Do Lwowa!
Jacek dostał w płuco, Marek wszedł na minę
Jarka ciało obok, kulą w ziemie wbite
Chodził do mej klasy..., myślałem, że zginę
Lecz wróg pokonany..., a wzgórze zdobyte!
Mamy swą zapłatę, teraz już po latach
Dzisiaj ta jedynie, Bóg o nas pamięta
I Chrystus cierpiący, wie tam gdzieś w zaświatach
Co znaczą lwowianie, co lwowskie Orlęta
Ty jesteś na Wyspach, Staszek w Argentynie
Dzisiaj jest kaleką, to jest dowód męstwa
Mnie w Australii życie bardzo wolno płynie
Przecież wygraliśmy, lecz gdzie smak zwycięstwa?!
Copyright 2006
|
|