BYŁY WICEKUSTOSZ BIBL. ZAKŁ. NAR. IM. OOSOLIŃSKICH ZAKŁAD NARODOWY IMIENIA OSSOLIŃSKICH ZARYS DZIEJÓW
LWÓW 1927
Pisownia oryginalna, wyróżnienia tekstu pochodzą od autora strony SPIS TREŚCI
VI. W CZASACH WIELKIEJ WOJNY I W POLSCE NIEPODLEGŁEJ
W potokach krwi, pośród blasków łuną pożogi jaśniejącego nieba, wśród łez, żałoby i nędzy odbywał się pochód lat
1914-1920. Cały świat stanął w ogniu, nadeszła epoka przemiany wszelkich wartości. Wszystko ruszyło się z posad - rzeczy i ludzie, teorje i hasła. Padały miasta, rosła pustynia zniszczonych obszarów, ginęły żywoty ludzkie... Rozległa, nieszczęśliwa ziemia polska obficiej niż inne zrosiła się krwią, tyle razy i tak szczodrze wylewaną na niwach lechickich. A jednak ponad cmentarzem spraw i rzeczy, które są znikome, hartowała się w ofierze dusza narodu... A jednak były to dla nas lata wielkie, historyczne, zapisane w księdze naszego rozwoju głoskami krwawo-złotemi, lata odrodzenia! „Bo nie na pobojowiskach, armatami przeoranych, bo nie w nędzy zgliszcz i ruin, bo nie w głodzie pól niezasianych umierają narody"... Nic nie ginie, co jest w duchu mocne. Polska przetrwała bohatersko całą tę dantejską otchłań. Przetrwało też owe czasy Ossolineum, którego losy z losami Polski są zawsze najściślej złączone. Wiekowa kuźnica nauki ostała się w wirach zdarzeń politycznych z godnością i poczuciem słusznej sprawy. A nie brakło chyba groźnych momentów w kresowym Lwowie, straszliwą zawieruchą bezustannie nawiedzanym. Już z początkiem wojny we wrześniu r.
1914 zwycięskie wojska Rosji wkroczyły do miasta. Cała Polska zadrżała wtedy o losy Bibljoteki. Krążyły nawet pogłoski, że Ossolineum padło pastwą ognia lub że je wywieziono do Towarzystwa Historycznego w Moskwie. Istotnie był pomysł „przeniesienia" zbiorów, przedstawiony okupantom przez członka Akademji piotrogrodzkiej prof. Szmurłę, ale nagły odwrót armji rosyjskiej udaremnił chytry projekt. Miasto odzyskali Austrjacy.
Teraz zaczęły się dla Zakładu niepomierne trudności, zwłaszcza W związku z powolnem słabnięciem mocarstw centralnych. Cały ruch sparaliżowany, penurja, młodszy personel musiał pójść na pole bitew, a niejeden z nich legł albo zaginął bez wieści. Szczęściem zbiory nie były bezpośrednio zagrożone.
Dopiero w listopadzie r. 1918, gdy na ulicach zawrzał bój o przynależność Lwowa, dopiero wtedy skarbnica narodowych pamiątek ujrzała się w obliczu katastrofy. Wojsko bowiem ruskie urządziło sobie pozycję bojową w książnicy, aby móc z niej ostrzeliwać placówki polskie w przeciwległym gmachu głównej poczty. A szaniec ochronny uczynili dla się żołnierze ruscy z grubych roczników dawnych czasopism, z rzadkich kompletów i wogóle większych foljantów! Łatwo pojąć, jakie niebezpieczeństwo groziło zbiorom, skoro przecie w zaciętych zmaganiach ów bliski gmach pocztowy spłonął prawie doszczętnie. Wszelako dzięki legendowej obronie grodu pobyt niepożądanej załogi trwał ledwie parę tygodni, jasny poranek 22 listopada uniemożliwił dalsze pustoszenie. Po wyparciu przeciwników poza mury miasta nie ustąpiła jeszcze groza. Pociski artyleryjskie, miotane w ciągu czterech miesięcy, sięgały często murów Zakładu, zrządzając nieraz dotkliwe szkody. Personel urzędował pod kulami. Nauczony doświadczeniem zarząd umiał już w następnej bolszewickiej opresji r. 1920 przetransportować wcześnie wszystkie co najcenniejsze: rękopisy, cymelja, numizmaty i muzealja do Krakowa. Jak zaś uzasadniona była ta przezorność, dowodzi tajny rozkaz atamana Budionnego, polecający natychmiast po zajęciu Lwowa przewiezienie zbiorów Ossolineum w głąb Rosji. Czerwony regime w odniesieniu do Polski zachował dawną metodę rabunkową.
Po zmarłym Wojciechu Kętrzyńskim (1918) dyrekcję objął Ludwik
Bernacki, który już w r. 1906 jako skryptor i kustosz, później zastępca dyrektora składał dowody wielkiej energji. Wyróżniało go przytem od poprzedników specjalne przygotowanie w kierunku bibliotecznym i bibljograficznym. Bogate wiadomości teoretyczne, zdobyte w podróżach zagranicą, zastosował nowy szef bez zwłoki, oczywiście według środków, jakie miał do dyspozycji. Były tu zaś istotnie poważne trudności. Destrukcyjny wpływ światowej burzy uwidoczniał się na każdym kroku. Wojna zniszczyła nadto majątki fundacyjne, po wygaśnięciu przywileju zachwiała dochodowem Wydawnictwem książek szkolnych. Pomimo tych i piętrzących się jeszcze skądinąd przeszkód, zabliźniały się stopniowo rany, organizm narastał świeżą tkanką. Niebawem pomnożył się personel, i to lepiej, niżeli poprzednio dotowany. Z jego pomocą przeprowadza Bernacki szereg zasadniczych reform w całym wewnętrznym ustroju instytucji. Biura ulegają gruntownemu przekształceniu, meljoruje się systematycznie katalog i stan książek, pracownia naukowa urządzona bardziej nowocześnie jest cały dzień otwarta. Z książnicy ślady dawnych zaniedbań i obcej inwazji usunięte, a w oczyszczonej, od podłóg do kopuły, zbiory celowo przestawione. Inkunabuły i druki XVI stulecia umieszczono bezpieczniej. Najrzadsze okazy pisma i druku znalazły się teraz w gablotach dostępnych publiczności. Równocześnie zaś z rzeczonemi przemianami dokonywa się robota codzienna o niezwykle żywem tempie, gdyż zwiększył się ruch studjujących i kwerend; należało powetować różne zaniedbania, uporać się z przybytkiem wielu prywatnych bibljotek i archiwów, że powiemy tu tylko o nader ważnem archiwum sapieżyńskiem i słynnych zbiorach Pawlikowskich, które za wpływem i pośrednictwem dyrektora w chwilach grozy składano w Ossolineum jako w pewnej przystani. Stąd ciężki problem: braku miejsca daje się odczuwać dotkliwie. Jeżeli nadmieni się tutaj, iż Bernacki w myśl Fundatora wznawia po latach wojny i wygaśnięciu, jak się rzekło, przywileju, zdezorganizowane wydawnictwo i stwarza
Przewodnik Bibljograficzny z dodawanym doń Katalogiem dubletów, że nawiązuje stosunki z zagranicą, uzyskując wymianę publikacyj, że bierze udział w licznych konferencjach w stolicy, gdzie rzuca projekt założenia Bibljoteki Narodowej, że wraz z kustoszem Kazimierzem Tyszkowskim uczestniczy w Komisji Rewindykacyjnej w Moskwie, a wreszcie przysłużą się ogłoszeniem inwentarza rękopisów Zakładu w reprodukcji maszynowej - otrzymamy przybliżony obraz działalności obecnej dyrekcji na miarę wymogów i postępu bibljotekarstwa polskiego.
Pod przewodnictwem dyrektora pełni obowiązki swoje sekretarz naukowy Tadeusz Czapelski (od r.
1891), były redaktor pism warszawskich
Kurjera Warszawskiego, Tygodnika Ilustrowanego, Kurjera Codziennego, a we Lwowie
Kroniki Powszechnej i Niedzieli, znakomity publicysta. Tak zwany „pan redaktor" należy do typu owych dawnych współpracowników, którzy z bezgranicznem przywiązaniem, wolni od wszelkich osobistych ambicyj są tu zupełnie anonimowymi autorami wszystkich kulturalnych poczynań.
Podobnież i w tym wypadku mistrzowski stylista od szeregu lat wspaniale układa różne bibljoteczne pisma; z jego też niezmordowanym trudem dokonywa się korekta uczonych publikacyj Zakładu. Korekta zaś owa nie ogranicza się do literalnych poprawek, ale wnika tak głęboko w treść dzieła, że z wdzięcznością przyjmują ją wszyscy uczeni autorowie, korzystający z wydawniczej gościnności Instytutu. Nadto pracują obecnie kustoszowie Kazimierz Tyszkowski, zdolny historyk i zasłużony członek Komisji Rewindykacyjnej,
Władysław Tadeusz Wisłocki, niepośledni bibljograf, wierny kontynuator idei słowianofilskiej w Ossolineum, a jeszcze kustosz Muzeum Lubomirskich, docent Politechniki, biegły historyk sztuki
Mieczysław Gębarowicz. Ks. kuratora zastępuje od r. 1923 Ignacy Dembowski, który jako prezydent Rady Szkolnej Krajowej zjednał sobie ogólne uznanie społeczeństwa; sekretarzem administracyjnym Zakładu jest
Stanisław Olexiński. Oprócz wymienionych może się Zakład pochwalić wyborowem gronem młodszych sił bibljotecznych i pomocniczych.
Wśród skarbnic starej kultury naszej zajął Zakład Ossolińskich chyba najpoczestniejsze miejsce. Oto wymowne świadectwo dziwnie potężnego rozmachu umysłowego, jaki cechował Polskę w wiekach jej chwały. Wspomnienia dawnych, świetnych czasów budzą się w widzu, kiedy patrzy dzisiaj ze czcią na te zabytki przeszłości w szafach, gablotach, bądź rozwieszone po ścianach bibljotecznych i muzealnych. Nawskroś nasza dusza i serce nasze bije w murach najbardziej narodowej instytucji na całych ziemiach polskich. Przewspaniałą jest Bibljoteka Jagiellońska, lecz jako bibljoteka uniwersytecka kompletuje zbiory swoje raczej w ogólnym kierunku. Inne z muzeów wiekiem i liczebnością działów ustąpić muszą prymu Zakładowi. Zdała od zgiełku, ofiarność obywatelska stworzyła poważną świątynię pamiątek, od lat stu służącą kulturze rodzimej. W chwilach najcięższych i najboleśniejszych, po tragicznym rozbiorze było Ossolineum oazą, gdzie skupiała się myśl szczerze polska. Przez sale czytelniane przesunęły się pokolenia pracowników dla wielkiego jutra. Jak zaś wzrastała zamożność księgozbioru od czasu powstania, udowodni tu parę zestawień. W r. 1827 przetransportowano zbiory Ossolińskiego z Wiednia do Lwowa w 50 skrzyniach, z których wydobyto unikatów, t. j. dzieł głównych, oznaczonych liczbą porządkową, 10.121 w 19.055 tomach oraz 552 rękopisów. Nadto przywieziono z Przybysza 861 dzieł i 62 fascykułów Fragmentorum variorum ex constitutionibus Polonicis, legibus, variis publicis sermonibus ac epistolis, quae abs-que initio et fine sunt. W r. 1830 po dokonanem na miejscu obliczeniu Bibljoteki znalazło się w niej dzieł 24.342, rękopisów już 748 tomów. Oto zaś cyfry z ważniejszych lat następnych:
Uderzająco szybki wzrost swój zawdzięcza Ossolineum w znacznej części ogółowi. Możnaby tu wyliczyć nieskończony rejestr mecenasów. Każde doroczne sprawozdanie podaje ich dziesiątki, nawet setki. Zapisy zaczynają się od początku istnienia Instytutu, jeszcze bowiem za życia Fundatora. Przechowany w manuskrypcie Pamiętnik darów obywatelskich, dla księgozbioru narodowego otwiera następująca introdukcja: „Dary dla Zakładu Narodowego uczynione są darami dobru publicznemu, są cząstkami tej ogólnej składki, dla której każdemu szlachetnie myślącemu chęć chwalebna przyłożenia się do powszechnego obecnych i przyszłych pokoleń pożytku, do rozszerzenia światła nauk w narodzie, jest powodem. Wspaniali dawcy takowych ofiar stają się sprawcami ogólnego dobra i zasługują przeto, aby sprawiedliwość i wdzięczność narodowa, umiejąca cenić ich chwalebne chęci, kwoli pamięci i przykładu tak współczesnych, jako i potomnych wieków, imiona ich i dary piśmiennem świadectwem podała". Już w r. 1819 pisano w Gazecie Lwowskiej: „Skoro tylko ten przybytek w sposób od pożaru zabezpieczający, urządzony i przyzwoitą usługą podług myśli założyciela opatrzonym będzie, nietylko zostanie składem własności publicznej w przedmiotach pięknych sztuk i nauk, ale nawet i dla własności prywatnych, tak we względzie wspomnianych artykułów, jako i archiwów domowych, gdy do tego okoliczności czasu i miejsca dozwolą". Wślad za tem zrozumieniem celów Zakładu przyszły wnet i czyny. Marcelina hr. Worcellowa (w. r. 1819) przeznaczyła dochód z dóbr swoich częściowo na Bibljotekę, częściowo zaś na stypendja dla ubogiej młodzieży, kształcącej się w Ossolineum. Wkrotce Eugenjusz Brodzki oddaje zbiory i w gotowiźnie dorzuca 180 dukatów. Za nim idzie Aleksander hr. Stadnicki z Kosienic, przekazując sumę 5.000 złr., od której procent ma być użyty na zakup książek. Dalej Wincenty Kopystyński leguje na dobrach Putiatyńce i Łuczyńce sumę 500 dukatów holenderskich. Znaczny też legat zostawił Roman ks. Sanguszko, a w jego ślady Ksawery hr. Branicki kwotę 1.000 franków w złocie. Ludwik Zaremba Skrzyński powierza obfity zbiór dzieł z umiejętności politycznych i prawnych z tem zastrzeżeniem, aby Bibljoteka była w tym kierunku pomnażana. Ignacy hr. Skarbek zapisał swoje książki oraz zbiory minerałów, konchyljów, ryciny, rysunki i t. d. Edward hr. Fredro składa archiwum starostwa rzeczyckiego, a Eleonora hr. Wandalin Mniszchowa bardzo cenne rękopisy. Myślano zaś zarówno o Bibljotece, jak o Muzeum. Ofiarują więc: Aleksandra Słowacka pamiątki po Juljuszu; Marceli Hulewicz dzieło delia Belli Wjazd Ossolińskiego do Rzymu; Jerzy ks. Lubomirski, Adam ks. Sapieha i Józef hr. Zamoyski wspólnym sumptem kupiony biust Mickiewicza, dłóta Dawida d'Angers; Mieczysław Niewiarowicz, artysta-malarz, znany pod pseudonimem Jana Tysiewicza, kilkadziesiąt obrazów, sporo przedmiotów muzealnych oraz nieruchomości we Francji, oszacowane na 25.000 franków w złocie, z której to kwoty część Zakład uzyskał dopiero niedawno; Walerjan Czajkowski ze Swirza szereg płócien (pośród nich arcydzieła Matejki i Kossaka); Karol Kühnl, major wojsk austrjackich (zm. 1871), który w Polsce spędził młodość, a choć później żył na obczyźnie i nawet po polsku zapomniał, jako wyraz „przywiązania do kraju" cedował 148 obrazów; Józef Skarbek Borowski kilkadziesiąt akwarel i rysunków kossakowskich, oprócz innych obrazów, broni i ryngrafów; Józef Zaleski, skryptor Bibljoteki i Stanisław Zarewicz niezwykły zbiór 833 ekslibrisów, dziś wielce pomnożony. Tu wreszcie podkreślić należy capo d'opera Matejki Unję lubelską, wracającą znów po latach z sal Wydziału Krajowego do dawnej siedziby w Muzeum Lubomirskich. Przeważały jednak zawsze dary na Bibljotekę. Składają w niej przeto, że wspomnimy główniejszych: mecenas Józef Dzierzkowski kodeksy rękopiśmienne; Stanisław Wronowski, radca sądów szlacheckich, właściciel dóbr i pałacyku u stóp Góry Wronowskich, gdzie stworzył Tusculum umysłowe i towarzyskie, 6.671 książek z przydaniem rękopisów, monet i starożytności; Adam Junosza Rościszewski, słowianofil i bibljofil, sporo nabytych z uszczerbkiem majątku książek; Antoni Schneider, zasłużony archeolog, rękopisy i wykopaliska przedhistoryczne; ordynacja przeworska około 8.000 tomów własnej bibljoteki; marszałek Tadeusz Wasilewski, Stanisław Szymanowski, Władysław Wisłocki, ks. Adam Marjański, Jadwiga Zaleska (z Gorczycznej na Podolu), Adolf Wiesiołowski (z Prelipcza na Bukowinie), Platon Kostecki swoje książki; Leopold Lityński kompleks rzadkich druków i rycin z epoki napoleońskiej; Dorota Straszewska (z Florencji) świetnie dobraną kolekcję obcych wydawnictw. Prym wszakże osiągnęli tu Józef Nargielewicz wraz z małżonką (z Wojnowa na Litwie), przekazując wspaniałą bibljotekę, złożoną z 3.684 dzieł w 8.790 tomach, oraz kilkadziesiąt atlasów. Lata ostatnie przyniosły szczególny rozkwit zbiorów. W książnicę wsiąkają całe bibljoteki i archiwa. To już nie drobne strumyki, lecz rzeki potężne. Jeszcze w czasie przedwojennym, jakby w obawie rozproszenia, deponuje w Ossolineum, „na wieczność" Władysław ks. Sapieha archiwum rodowe sapieżyńskie, fundując przytem stypendja dla zinwentaryzowania aktów. Ozdobą archiwum tego jest oryginalna korespondencja rodziny począwszy już od kanclerza i hetmana Lwa Sapiehy. Są to po największej części listy królewskie, książąt zagranicznych i Kościoła, senatorów, dalej podkomendnych lub też podwładnych urzędników. W sprawach publicznych pisane, objaśniają szczególniej epizody wojen moskiewskich, okres najazdu szwedzkiego, rozruchów kozackich, a zwłaszcza konfederacji barskiej. Niemało też tu dokumentów odnoszących się do stosunków wewnętrznych litewskich i koronnych, do dziejów województw, powiatów, ziem, wśród których członkowie familji naczelne zajmowali stanowiska, do sejmów wreszcie i sejmików. Nadto obejmuje archiwum akta z rozmaitych dóbr i majątków. W dziale archiwalnym mieszczą się rzadkie witoldiana. Są to wszystko szczątki z dawnych archiwów kodeńskich, rożańskich, teofilpolskich i innych. Zebrał je gorliwie z pietyzmem i z niemałym nakładem, lokując narazie w Krasiczynie, niezapomniany Adam ks. Sapieha. Z pośród historycznej rodziny najbardziej występują w archiwaljach wielki kanclerz Lew, sławny wojownik Piotr, hetman Paweł, pogromca Szwedów, Siedmiogrodzian, Dołgorukiego, Chowańskiego, dalej hetman Kazimierz Paweł (na tle wypraw moskiewskiej, chocimskiej, węgierskiej, wołoskiej i pod Kamieńcem Podolskim), Kazimierz Lew, obrońca z pod Zborowa, Beresteczka i Żwańca, wojewoda smoleński Jędrzej, Jan, pisarz polny koronny, wojewodzina bracławska, wreszcie niezapomnianych zasług Leon Sapieha. W r. 1912 oddają księgozbiory swoje Zdzisław ks. Lubomirski z Małej Wsi i Stefan ks. Lubomirski z Kruszyny. Bibljoteka ks. Stefana obejmowała kilkanaście tysięcy tomów i manuskryptów z Gallem na czele; nadto ze strony tej rodziny doznał Zakład wielu innych jeszcze dowodów ofiarności. Eleonora ks. Lubomirska obdarzyła Ossolineum kilkutysięczną bibljoteka po dziadku Adolfie hr. Hussarzewskim, formujące się zaś tutaj archiwum Lubomirskich pomnożyły archiwalja Konstantego i Stanisława ks. Lubomirskich. Z tegoż mniej więcej czasu pochodzą dary: p. Heleny z Wisłockich Komornickiej; p. Stefanji z Darowskich Czaykowskiej (bibljoteka po Mieczysławie Darowskim, z mnóstwem autografów i rękopisów); Aleksandrowej Wybranowskiej (t. zw. archiwum kossowskie, zawierające dokumenty rodzinne Wybranowskich); Antoniego Małeckiego (bibljoteka podręczna i rękopisy Słowackiego). Wzmaga się zaś jeszcze ofiarność w samym okresie wojny i w dniach najnowszych. Tak uzyskuje Ossolineum znaczną część bibljoteki marszałka Stanisława hr. Badeniego. Stało się to dzięki szczodrości syna, Stanisława Henryka, który też z nabytej przez się dawnej wypożyczalni Wilda i Gubrynowicza przeznacza dla Zakładu wszystkie dzieła starsze, obce i polskie, niejedne prawdziwe rzadkości, podnosząc w ten sposób zbiory Instytutu o 10.000 tomów. Niemało zasiliło się Ossolineum niepospolitym księgozbiorem polityka i publicysty Włodzimierza Kozłowskiego (kilkadziesiąt tysięcy tomów z historji i nauk socjologiczno-politycznych). Na mocy specjalnej umowy łączy się także z Zakładem znana dobrze w Małopolsce Bibljoteka Pawlikowskich (medycka). Założył ją Gwalbert Pawlikowski (1792-1852), gorący miłośnik i czciciel pamiątek ojczystych, a subtelny bibljofil. Zaczął on zrazu od zbierania wiadomości o artystach polskich, następnie zbierał już i same utwory wykonane rylcem, piórem i ołówkiem. Wkrótce zgromadziło się tego kilkanaście tysięcy numerów, a więc podstawa, na której później rozwinęła się kolekcja, jedna z najznakomitszych, świadcząca o wielkiej inteligencji i artystycznej duszy jej właściciela. W r. 1921 przechodzi Bibljoteka Pawlikowskich do Ossolineum, lecz jako zupełnie odrębna całość. Pod względem ilościowym przedstawia się zbiór w tej chwili następująco:
Pomiędzy drukami nie brak unikatów i ciekawych okazów bibliograficznych, jak np. Neue Zeitung z r. 1515 (Norymberga) z opisem zjazdu cesarza Maksymiljana z Zygmuntem I, Statut Łaskiego, druki rakowskie, a przedewszystkiem bogata kolekcja ulotnych druków począwszy od wieku XVI; bibljografom zaś wiadomo, że właśnie owe nieraz kilkokartkowe broszury pod względem rzadkości swojej przenoszą o wiele rozgłośne inkunabuły. Również rękopisy zawierają wartościowe okazy tak historyczne jak literackie, a w ich liczbie zasługują na wyróżnienie fragmenty Rachunków dworu Jadwigi i Jagiełły, uzupełniające doskonale podobny fragment w Bibljotece Ossolińskich, karta pergaminowa z Psalmem 50, następnie Macieja z Krakowa Dialogus de corpore Christi, Rachunki pogrzebu Zygmunta Augusta, ważne materjały do stuleci XVII i XVIII, cenne opisy krajoznawcze tatrzańskie z wieków XVIII i XIX, wreszcie wiele autografów wybitnych pisarzy, jak Romanowskiego Dziewczę z Sącza i Pola Mohort. Ale przedewszystkiem niezrównanym i wprost jedynym w swoim rodzaju jest pomieniony dział rycin. Rozpadają się one na:
Szczególny respekt i podziw budzą prawie kompletne kolekcje rytowników, jak: Falck, Hondius, Chodowiecki, Dietrich, John, Loggau, Ziarnko, Filipowicz, Norblin, Kielisiński, Oleszczyński i inni. Kolekcje też owe łącznie ze zbiorami Muzeum Lubomirskich umożliwiają urządzanie perjodycznych wystaw grafiki o doniosłem znaczeniu dydaktycznem, zanim nadejdzie moment opublikowania całości w typie podobnych wydawnictw zagranicznych. W ostatnich prawie fazach wojny chronią się pod skrzydła Ossolineum zbiory ks. Jabłonowskich z Bursztyna, Jakóba hr. Potockiego z Raju pod Brzeżanami, Wincentego Chrzanowskiego z Moroczyna, resztki ocalałych z rebelji ruskiej książek Fredrów (Aleksandra) i Skarbków. Wreszcie, jakby prosto z ognia walk wyniesione, złożono tu tytułem depozytu archiwum rodzinne Luba Radzimińskich z Mokosiejowego Berehu na Wołyniu. Jest to owoc benedyktyńskiej, półwiekowej pracy Zygmunta Radzimińskiego. Udostępniony - oddawać może rzetelne usługi badaczom przeszłości. Na tym i innych wielu przykładach jak i na niedoszłym legacie Józefa Jakimowskiego z Sławuty (wdał się w to wrogo rząd rosyjski) widzimy, że zaborcze kordony nie stanowiły nigdy tam w zabiegach patrjotów. W rzędzie ofiarodawców należy też wymienić nasze Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, które z zasobu przysyłanych obowiązkowych egzemplarzy pewną ilość książek oddaje Bibljotece Ossolińskich, przez co w znacznym stopniu ułatwia kompletowanie zbiorów nowemi wydawnictwami. A już ściśle do tradycji pierwszych dobroczyńców Zakładu powrócił Albin Rayski. Żarliwy miłośnik ojczyzny, były poseł na Sejm galicyjski, tylko sprawami publicznemi zaprzątniony, zostawił on Instytutowi cały swój majątek (Michalewice w Rudeckiem). Podane przezeń w testamencie warunki podkreśliły jeszcze wielkoduszność i szlachetną troskę obywatela nad obywatelami. Zrozumiał bowiem Rayski, jak i poprzednicy, że Instytut narodowy potrzeba też wspierać materjalnie, jeśli wymaga się odeń wydatnej kulturalno-naukowej służby. Na tem kończy się krótki przegląd najważniejszych donacyj, zdziałanych w odczuciu posłannictwa Ossolineum. Nieugięte w dobie ucisku, prześladowań ducha, tradycji i języka, zwalczane nawet w samej nazwie „narodowy", mimo udręki, mimo zakazy, śledztwa, więzienia i kondemnaty dyrektorów i urzędników, ostało się przecie w tylu burzach i przewrotach! Co więcej: przykład Fundatora wciąż znajdował mnogich naśladowców. I rozprzestrzeniała się Bibljoteka z każdym rokiem w coraz to nowych salach. Na zrębie, stworzonym przez Ossolińskiego, na podłożu starych, bezcennych unikatów, pożółkłych mszałów, biblij, psałterzy, pergaminowych statutów, pierwszych wydań Reja, Bielskiego czy Górnickiego, narosła potężna liczba dzieł 180 tysięcy. A choć wskutek ciągłego rozrostu pomieszczenie okazało się za szczupłe, Zakład nie odmawiał w czasie wojny przytułku zagrożonym kolekcjom, jako ich chwilowy kustosz. Tak udzielono schronienia arcydziełu Matejki Wit Stwosz (własność Jakóba hr. Potockiego), zbiorom hr. Skrzyńskich z Żurawna, obrazom marszałka Stanisława Niezabitowskiego, oraz książnicy ks. Ponińskich z Horyńca, liczącej 40.000 tomów, a pełnej „białych kruków". Z nastaniem stosunków normalnych zbiory te wróciły do rąk właścicieli, a ponińsciana przekazane zostały Bibljotece Narodowej w Warszawie. Im bardziej zaś mnożyły się zbiory, tem większe niosły usługi wszystkim, pragnącym prowadzić tutaj studja naukowe. Teraz przewijają się przez Ossolineum setki osób. A nie było i niema do dzisiaj w Polsce historyków i poważniejszych literatów, którzy nie przestąpiliby bodaj raz jeden progu zacisznej pracowni. Za jej stołem spotykało się i spotyka starca i studenta. Szpieg nie stoi już u drzwi Zakładu, więc drużyny młodych uczonych swobodnie chylą się co dnia nad rękopisami czy księgami. Czytelnik znajduje obok wszelkie ogólne wydawnictwa, encyklopedje i słowniki, a w magazynach moc dzieł źródłowych, zawsze przecie ze szczególnem uwzględnieniem kultury polskiej. Z materjałów tych można oczywiście korzystać na miejscu, pod pewnemi zaś warunkami wypożycza je zarząd również do domów. W sali czytelnianej zupełna cisza, podobnie jak w książnicy, uroczyście milczącej. Tem żywszy zato ruch w biurach, gdzie tworzą się nowe zbiory i katalogują nabytki. Na prawo i lewo przygotowane do załatwienia dzieła, jakich nie powstydziłyby się zamożne zakłady zagraniczne. Skrzypią roboczo pióra przy akompanjamencie monotonnego stukotu maszyn do pisania, otrząsa się pył z dawnych aktów i dobywa na światło dzienne przeszłość, świetną wielkością naszych przodków. Mechaniczna pozornie czynność bibljoteczna kładzie fundamenty pod budowę gmachu współczesnej nauki i kultury. Bibljoteka bowiem w dzisiejszych czasach stała się ważnym i niezastąpionym ośrodkiem, wytwarzającym wszelki ruch umysłowy. Coraz też większą jest i wymowną liczba pracujących, dziś w jednej tylko czytelni, a niegdyś w dwu czytelniach:
Olbrzymi wzrost wykazuje natomiast r. 1913. Pracownia naukowa otwarta była wtedy przez 262 dni 344 razy, służąc łącznie 15.003 osobom, na których użytek wydano 50.586 dzieł w 73.439 tomach, 2.550 rękopisów, 889 autografów i 90 dyplomów. Frekwencja w przeciągu lat 20 powiększyła się prawie pięciokrotnie. Zrazu równie żywy ruch panował w czytelni dla młodzieży. Uczęszczało do niej w r. 1880 osób 12.779, w r. 1890 osób 12.880, w r. 1893 osób 9.346, a w r. 1912 osób 3.474. Powodu zmniejszenia się frekwencji w tej czytelni szukać należy w równoczesnem założeniu licznych tanich, a nawet bezpłatnych wypożyczalni i bibljotek gimnazjalnych. Głównie podcięło ją wprowadzenie jednorazowej nauki przedpołudniowej w szkołach. Licząc się z tym faktem, postanowiła dyrekcja w r. 1913 obrócić pełną pięknych wspomnień salę na nowy magazyn. Na czytelni naukowej, rzecz prosta, odbił się silnie wpływ wojny. Obecnie wraca tu zwolna wszystko do stanu przedwojennego. Ilustruje to zestawienie z lat ostatnich w porównaniu z r. 1913. PRACOWNIA NAUKOWA.
Również z każdym rokiem zwiększa się ilość pożyczających do domu:
W parze z rozwojem gałęzi tej Zakładu idą także znacznie zwiększone wydatki na pomnażanie zbiorów. W ciągu lat pięciu 1844-49 wydano wszystkiego 2.960 złr.; w r. 1912 na zakupno i oprawę książek i rękopisów oraz na prenumeratę czasopism 10.498 koron; w r. 1925 obrócono na samo zakupno zbiorów bibljotecznych i muzealnych kwotę 28.331 zł. Z wkładów czynionych przezornie posiadło Ossolineum niektóre działy, np. czasopism, najpełniejsze w Polsce. Gromadzi się też nieustannie, bez względu na koszta, czcigodne zabytki. Co ciekawsze z nich wystawiono, jak wspomnieliśmy, w gablotach. Toż podziwiamy tu: inkunabuły polskie, pierwodruki najwybitniejszych pisarzy staropolskich, książki z bibljoteki Zygmunta Augusta. Dalej: pięknie iluminowane rękopisy od w. XII poczynając, ważne średniowieczne teksty polskie, jak Żywot św. Błażeja z w. XIV, Rachunki dworu Władysława Jagiełły, Kroniki Kadłubka i Galia. Wreszcie nowsze już a sercu naszemu tak drogie: autografy Mickiewicza, prawie wszystką puściznę Słowackiego, a także Asnyka, Sienkiewicza, Kasprowicza, Reymonta, Żeromskiego. Oczywiście witryny mieścić mogą zaledwie część drobną. A czegóż nie kryją książnice i zabezpieczone dobrze sale? Są w nich przecie Clenodia Długosza, statuty, kroniki, Ada Tomiciana, korespondencja Hozjusza i Kromera, wreszcie prawdziwe marę magnum materjałów do w. XVII. W dziale druków polskich przechowuje Bibljoteka prawie wszystko od Kaspra Hochfedera i Szwajtpola Fioła. Trudno wymienić dokładnie te cimelia, dość zaznaczyć, że przy ostatniej reorganizacji Bibljoteki wydzielono w odrębnem pomieszczeniu 208 inkunabułów i 4.516 druków z wieku XVI. Warto chyba również przypomnieć, że i w dziale obcym, zwłaszcza z dziedziny literatury francuskiej, współzawodniczyć może Ossolineum z niejedną książnicą zagraniczną. Znakomitem dopełnieniem zbiorów bibljotecznych jest Muzeum im. XX. Lubomirskich, które, aczkolwiek jako całość odrębna, łączy się i przenika nawzajem z Bibljoteka ku obopólnej od wieku korzyści. Jak wiadomo, powstało ono z ofiarności ks. Henryka w r. 1823. Część kolekcji otrzymał Zakład jeszcze za życia Twórcy, resztę zaś, mianowicie zbrojownię, obrazy, ryciny i pamiątki historyczne przeniósł do Zakładu dopiero ks. Jerzy w r. 1870. Z biegiem lat pomnażała się coraz więcej ilość tych pamiątek historycznych i ciekawych zabytków sztuki i kultury. Wobec przyrostu zarówno drogą zakupna, jak darów musiano nieraz przekształcać Muzeum, aż wreszcie w r. 1921 kustosz Mieczysław Treter dokonał tu zupełnie nowego rozmieszczenia i układu. Nieobojętne zapewne będzie porównanie inwentarzy z lat 1828 i 1926.
Prócz pracowni w Bibljotece urządzono także gabinet do studjów w Muzeum. W r. 1880 pracowało 559 osób, w r. 1913 osób 1.201, w r. 1926 osób 567. Zwiedziło zbiory w r. 1913 osób 8.233, a w r. 1926 osób 4.248. W Muzeum należy wyróżnić dwa działy zasadnicze: Z westybulu przechodzimy do sali I, w której rozwieszono podobizny założycieli, dobrodziejów i urzędników Zakładu. W następnych pokojach, według chronologji, zgromadzono portrety, godne uwagi nie tyle dla zalet artystycznych, ile historyczno-pamiątkowych. Tedy najpierw w sali II zbiór portretów, odnoszących się do wieku XV i XVI aż do czasów Zygmunta III, w gablotach zaś najdawniejsze pieczęcie oryginalne i medaljony różnych osobistości z doby reformacji. Nadto siodła rycerskie, kolczugi (tu koszulka jedwabno-złocista, w której pochowany był podkanclerzy Kazimierz Lew Sapieha w Kartuskiej Berezie). W sali III dalszy ciąg portretów historycznych z wieku XVII, obok zaś rozpięta na ścianie połowa namiotu tureckiego, zdobycz z pod Wiednia króla Jana w r. 1683. Na środku w dwu długich gablotach zabytki dawnego przemysłu artystycznego: wspaniałe pasy słuckie, szkło (np. kielich Sobieskiego), naczynia srebrne, wyroby z kości słoniowej, płaskorzeźby, medaljony (między innemi kałamarzyk i piaseczniczka srebrna, pozłacana, osadzona w takiejże skrzynce, zdobna płaskorzeźbami, z których część wierzchnia przedstawia bitwę pod Beresteczkiem, z napisem: Joan. Casi. Rex Pol. bellum gerit cum Cosacibns et Tataribus, quam Chmielnic incitatur 1649 - spodem pokój z Moskwą i napis: Pax cum Russia). W następnej sali IV rozwieszono na ścianie drugą połowę rzeczonego namiotu, a na tem tle wizerunki rodziny Sobieskich. Szczególniej ciekawy jest obraz, przedstawiający ucztę, wydaną przez Jana III w Jaworowie dla dyplomatów i gości zagranicznych. Sala ta zawiera także portrety historyczne i sztychy po koniec panowania Augusta III. W gablotach wyłożono oryginalną kolekcję tabakierek z końca XVIII i pierwszej połowy wieku XIX. W salach V i VI zbrojownia, którą również można się pochlubić. Oddzielna duża gablota chowa oryginalne mundury polskie z r. 1831, w jednej z szafek pamiątki osobiste po Macieju Rybińskim, ostatnim generale rewolucji listopadowej. Z broni palnej przyglądamy się tutaj: działom, moździerzom, garłaczom, wiatrówkom, strzelbom różnych kształtów, inkrustowanym muszkietom w. XVII, wyrobom domorosłych rusznikarzy - Hucułów, karabinom wojsk naszych, pistoletom. A w broni białej: szpady, florety, rapiery, koncerze, kindżały, jatagany, pałasze, poszczerbione nieraz kordy rycerskie. Jakże wymowne napisy na szablach czy karabelach: „Brałam w niewolę carów - znanam przy Byczynie, w Szwecji i pod Wiedniem wolny Polak słynie!" lub „Nie włócz mię bez honoru - nie dobywaj bez racji!" albo „Wiwat wolność i ojczyzna! Wiwat gorliwość Narodu i Sejmu!" Czasem na klindze wyryta cała epopeja, świadcząca o losach oręża i jego dalekiej wędrówce, skoro spotykamy obok siebie inskrypcje tureckie, francuskie, hiszpańskie i polskie. Wprawdzie ten i ów ze znawców broni podawał niektóre z napisów w wątpliwość, ale nie umniejsza to wcale dydaktyczno-patrjotycznej roli, jaką odegrały one w swoim czasie i odgrywają do dzisiaj. Z szablami (sala VI) wraca się znów do sali I, poczem przez westybul po schodach idziemy do pokoi muzealnych na I piętrze, gdzie pośród wielu dawnych malowideł religijnych i cechowych osobliwie rzadkim okazem jest obraz wotywny Jana z Ujazdu z Czchowa z r. 1450 (sala I). W sali II dalszy ciąg portretów historycznych z doby Stanisława Augusta, epoki legjonów, Napoleona, Księstwa Warszawskiego i r. 1831. Tu niechajby oko padło na konterfekty tragicznej Gertrudy Komorowskiej oraz generałów Henryka Dąbrowskiego i Józefa Chłopickiego, na cenny gobelin, przedstawiający uśmierzenie buntu chłopów w r. 1756 przez Michała Kazimierza ks. Radziwiłła, dalej subtelnie cięte w marmurze popiersie Marceliny hr. Worcellowej, bronzowy biust Adama ks. Czartoryskiego. Nie brak też w tej sali takich pamiątek, jak siodło napoleońskie i maska pośmiertna „boga wojny", drobiazgi po Kościuszce, kolekcja pierścieni historycznych, odznaki z rewolucji francuskiej i z r. 1831. W sali III pamiątki po bohaterach i poetach wieku XIX. Zatem nawprost wejścia rzeźba o dużej artystycznej wartości: biust marmurowy Mickiewicza, dłóta Dawida d'Angers, sekretarzyk podróżny Słowackiego, liczne portrety wieszcza i bliskiej mu rodziny, w innych zaś witrynach odlewy ręki Niemcewicza i Grottgera i t. d. Wreszcie w rogu tejże sali: minjaturowe muzeum martyrologji polskiej, cały szereg pamiątek, świadczących, jak niepożyty duch Polski protestował nieustannie przeciw ciemięzcom. Ze wzruszeniem oglądamy grupę więźniów stanu w Kufsteinie, scenę powieszenia Józefa Kapuścińskiego i Teofila Wiśniowskiego we Lwowie w r. 1846, plakat z Litwy po r. 1863: „Gawarit' po polski zapreszczajetsja". Ileż uczuć przedziwnych budzi się wtedy w umysłach zasłuchanych w głosie lat minionych, ile wskazań na przyszłość ?! Poza tem w gablotach rozliczne przedmioty, które wprowadzają nas w głębokie tajniki życia przeszłych pokoleń, pozwalając życie to chwytać na gorącym uczynku w sprawach jego codzienności, czy będą niemi pasy, klejnoty, stare zegary, czy też wachlarze, tabakierki z minjaturami, spełzłe pukle włosów. Szczególnie dobitna jest mowa minjatur. Każda z nich potrąca bezlik wspomnień, a nad wszystkiem unosi się sentymentalny powiew od ludzi, którzy tu na każdym calu zdołali wyryć silne piętno własnej duszy. W ostatniej sali muzealnej zbiór monet i medali polskich i obcych, liczący około 20.000 numerów. Numizmatykę porządkował niedawno prof. Marjan Gumowski i przyznał obok kolekcji Czapskich, zgoła wyjątkową wartość zbiorowi. Ściany gabinetu zdobią akwarele i obrazy olejne Juljusza Kossaka, między niemi rozgłośne dzieła: General Dąbrowski, Kazimierz Pułaski w bitwie pod Barem, a zwłaszcza Wierny towarzysz, próba ilustracji do rzewnej piosenki o żołnierzu. W ten sposób poznajemy już część galerji obrazów, która rozpostarła się w głównym korpusie gmachu, obok Bibljoteki. Galerja obrazów o górnem oświetleniu zamyka dzieła rzetelnej miary artystycznej. Reprezentowani tu między innymi z naszych: Bacciarelli i Lampi, Norblin, Orłowski, Michałowski, Matejko, (pierwszem swojem płótnem i Unją), Juljusz i Wojciech Kossakowie, Brandt, Pochwalski, Wyczółkowski, Fałat, a z obcych Tycjan, Gerard, Poussin, Vernet, Silvestre, Mengs, Canaletto. W westybulu autoportrety malarzy polskich z początku i połowy XIX stulecia z Rodakowskim na czele i skulptury Zawiejskiego, Barącza i pomniejszych. Imponująco przedstawia się też dział rycin, miedziorytów, sztychów, litografij, szkoły niemieckiej, holenderskiej, francuskiej i angielskiej, oraz rysunków oryginalnych dawnych mistrzów wszystko to przechowywane w tekach. Z tych to tek zwróciło w ostatnich miesiącach uwagę dwadzieścia kilka oryginalnych rysunków Albrechta Dürera. Pierwszorzędni znawcy zagraniczni uznali autentyczność tych arcydzieł, nie tając, iż Muzeum Lubomirskich pobiło ilością ich nawet bardzo poważne zbiory zagraniczne, jak np. w Dreźnie. Oczywiście w krótkim przeglądzie niepodobna objąć całej zawartości Muzeum. Królewskie komnaty możnaby ustroić w przepych ten i bogactwo. A wszelka rzecz, choćby najdrobniejsza, ma historję swoją. Albo należała ongi do któregoś ze znakomitych przedstawicieli zamierzchłych czasów, albo też prawi opowieści samym wyglądem zewnętrznym. Trafią się zdobyczne rzędy na konie, wschodnie tkaniny, misterne szkatuły czy sprzęciki rzezane w kości słoniowej, koralu lub bursztynie, często od złota cenniejsze. W zetknięciu z niemi wśród starych malowideł i broni wiąże się w duszy polskiej przeszłość z teraźniejszością. Zda się nam, iż słyszymy chrzęst zbroić rycerskich, tupot hufców, wracających z potrzeby grunwaldzkiej, z pól Chocimia czy Kircholmu lub też w triumfie i chwale zwycięstw nad Moskwą. Sale jakby zaludniają się od tłumu królewskich i hetmańskich postaci, barwnych, wspaniałych, pełnych powagi senatorskiej. Bije wtedy żywiej serce, dumne przeszłością ofiarną, oko śmiało patrzy w przyszłość. VIII. ZASOBY MATERJALNE I DZIAŁALNOŚĆ WYDAWNICZA W ciągu stu lat istnienia rozrosły się ogromnie środki
materjalne Zakładu. W r. 1817 zapłacił Ossoliński za ruinę pokarmelicką 23.710 złr. Obecnie posiada Instytut:
Świetny rozrost materjalny zawdzięcza Zakład, jak już wspominano, przedewszystkiem intratnemu Wydawnictwu książek szkolnych, które od r. 1878 okazało się wprost dobrodziejem Instytutu. Przy poszumie sędziwych drzew ogrodu niegdyś karmelitańskiego furkotały bowiem bez przerwy transmisje, obracające koła rozpadowe ogromnej drukarni. Wieloletnia jej produkcja podniosła i wyposażyła Zakład krociowemi sumami. A gdy skończyły się dni monopolu, Ossolineum nie rezygnuje z działalności wydawniczej, raczej zmienia teraz i rozszerza typ publikacyj. Dyrektor Bernacki, jako kierownik wydawnictw, zdołał pozyskać dla nich zastęp najwybitniejszych autorów. Tak np. spadkobiercy Henryka Sienkiewicza zawarli w r. 1920 z Ossolineum umowę, przyznającą na długo wyłączne prawo przedruku najpoczytniejszych utworów genjalnego powieściopisarza (Trylogia, Krzyżacy, W pustyni i w puszczy). Podobny układ powiodło się sfinalizować z dziedziczką całej puścizny po Kazimierzu Chłędowskim, p. Walerją z Chłędowskich Jabłonowską. Między skontraktowanemi wydawnictwami, zgodnie z wskazaniem Założyciela, wyróżniono szczególnie historję i literaturę. W przededniu uchwalenia konstytucji Rzeczypospolitej pojawił się tani Pan Tadeusz, opracowany przez Józefa Kallenbacha i Jana Łosia, później zaś Grażyna i Konrad Wallenrod w edycji Wilhelma Bruchnalskiego. Opublikowano monografje: Józefa Kallenbacha o Mickiewiczu, o Słowackim Juljusza Kleinera, któremu poruczono też wydanie krytyczne wszystkich dzieł wieszcza. Ukazały się dalej: Literatura rosyjska Aleksandra Brücknera, Literatura polska Bronisława Chlebowskiego, Studja i szkice Ignacego Chrzanowskiego, Początki piśmiennictwa polskiego Jana Łosia, oraz tegoż gramatyki: starosłowiańska i polska, Tadeusza Korzona Dzieje wojen i wojskowości, wreszcie Jana Ptaśnika Monumenta typographica Poloniae XV et XVI saeculorum, nagrodzone przez Polską Akademję Umiejętności. Nie brakło też w doborze tym druków bibljofilskich, jak przekład Ryszarda de Bury Philobiblonu przez Jana Kasprowicza, oraz Album sylwetek portretowych Mieczysława Tretera. Rzecz zatoczyła wkrótce tak szerokie kręgi, że należało pomyśleć o wyłącznem już kierownictwie wydawnictw. Ofiarowano je Stanisławowi Łempickiemu, profesorowi Wszechnicy lwowskiej. Prof. Łempicki w ścisłem porozumieniu z dyrektorem działu przemysłowego Alfredem Tęczarowskim ułożył śmiały i różnorodny plan wydawniczy, który znamionuje żywe odczucie naszych poczynań naukowych. Stąd też nawet w latach ostatnich, wręcz niepomyślnych dla księgarstwa, nie zawahano się przed puszczeniem w obieg dzieł tak poważnych jak: Ludwika Bernackiego Teatr, dramat i muzyka za Stanisława Augusta, Karola Badeckiego Literatura mieszczańska w. XVII, Stanisława Zakrzewskiego Bolesław Chrobry, Fredry Pisma, opracowane przez Eugenjusza Kucharskiego, Szkice historyczne i społeczne Franciszka Bujaka i prace pośmiertne Konstantego Wojciechowskiego: Werter w Polsce i Wiek oświecenia, nadto Władysława Tarnawskiego Z Anglji współczesnej, Andrzeja Gawrońskiego Aśvaghosza, przekład wybranych pieśni epicznych i t. d. lub podręczniki : historji źródeł prawa polskiego Stanisława Kutrzeby, psychologji Władysława Witwickiego, etnografji polskiej Adama Fischera, współczesnej wymowy francuskiej Zygmunta Czernego. W ostatnim czasie przystąpiło Wydawnictwo Zakładu do wydawania pisma poświęconego historji kultury i szkolnictwa p. t. Minerwa Polska pod redakcją prof. St. Łempickiego. Jako specjalne wydawnictwo Bibljoteki Ossolińskich ogłoszono: Ludwika Bernackiego Pierwszą książkę polską, Bronisława Gubrynowicza Antoni Małecki, Adama Fischera Zwyczaje pogrzebowe ludu polskiego. Zakład jest wreszcie patronem-nakładcą czasopisma p. t. Przewodnik Bibljograficzny. Pismo to, rejestrujące naszą twórczość wydawniczą, założone jeszcze w r. 1878, doczekało się teraz sumptem Ossolineum wznowienia. Redagują je urzędnicy Zakładu: Władysław Tadeusz Wisłocki, Mieczysław Gębarowicz i Kazimierz Tyszkowski. Wysiłek finansowy (około 20.000 złotych rocznie) nagradza tutaj pewna korzyść, gdyż egzemplarze redakcyjne i wymienne czasopism stają się własnością Bibljoteki. Wogóle bowiem Zakład posyła dziś zagranicę nietylko wyżej wymienione czasopismo, ale i inne wydawnictwa o charakterze bardziej powszechnym. Stąd akcja wymienna, zwłaszcza z krajami słowiańskiemi, przybrała na rozmiarach, czego dowodzi liczba 15 instytucyj swojskich a 112 obcych, zestosunkowanych z Zakładem. Już krótki ów zarys wystarcza do stwierdzenia, że Ossolineum było osobliwie ważną i doniosłą placówką w życiu porozbiorowem Polski. Ileż bowiem powstało tutaj cennych wartości, które wzbogaciły arsenał duchowy nietylko dzielnicy, ale i narodu! A wszystko to z inicjatywy twórczej i chęci obywatelskiej jednego człowieka! Oglądając jeszcze wolną Ojczyznę, umierał on w niewoli, wszelako z głębokiem przeświadczeniem, iż czas letargu spełnić się musi i przyjdzie dzień zmartwychwstania. Ku przybliżeniu onej godziny gromadził księgi, rękopisy, które mówiłyby narodowi o jego przeszłości i przygotowywały na przyszłość. Ossolineum, to wskroś przestrzeni wieków istna „arka przymierza między dawnemi a młodemi laty". Najpiękniejsze dzieło, jakiem w dobie ucisku ozdobił się gród kresowy, ocalało nietknięte barbarzyństwem huraganu wojny, wszak i przedtem trwało hartowne mimo ciosy z ręki austrjackiej. Wspaniały mnogością zasług, otoczony umiłowaniem Polaków, bijący żywotnemi siły, wkracza Zakład Narodowy Ossolińskiego w drugie stulecie istnienia. Obchód jubileuszowy Instytutu nie jest tylko świętem lwowskiem, lecz świętem wszystkiej Polski, tem zaś znaczniejszem, iż odbywa się w epoce przełomów. Przeto w tę setną rocznicę uchylmyż głowy przed pełnym sławy bytem i uczcijmy ogrom pracy, jaką tu podejmowano według wskazań Założyciela dla wielkiego celu, pracy zawsze czystej a owocnej. Niechże z tej starej książnicy idzie w pokolenia światło mroki tłumiące. Niechaj z niej spływają błogosławieństwa kultury wolnej i wolność zachowującej. Niech ta świątynia wiedzy u wschodnich rubieży, promieniując na ziemie Rzeczypospolitej, świadczy o bujnym intelekcie i bezustannym trudzie myśli polskiej. Obyśmy przedewszystkiem my sami, a potem wrogowie nasi, tak chętnie obniżający dostojeństwo cywilizacyjne Polski, znaleźli w tej przystani nauk odpowiedź na to: czem byliśmy w przeszłości, czem dzisiaj jesteśmy i czem będziemy jutro, „oparci o nieśmiertelną moc polskiego ducha". KURATOROWIE, DYREKTOROWIE I URZĘDNICY ZAKŁADU NARODOWEGO IM. OSSOLIŃSKICH
ZASTĘPCY KURATORÓW:
KURATOR EKONOMICZNY: Michał Leliwa Bajer 1913 DYREKTOROWIE:
BIBLJOTEKARZE:
ARCHIWARJUSZ: Michał Mendys 1925 AMMANUENSES:
ASYSTENCI:
Kuratorowie, dyrektorowie i urzędnicy
PISARZE BIBLJOTECZNI:
SEKRETARZE ADMINISTRACYJNI:
RACHMISTRZE:
SYNDYCY:
STYPENDYŚCI:1830-1914
STYPENDYŚCI: 1914-1919
STYPENDYŚCI I SIŁY POMOCNICZE: 1919-1927 Powyższy popularny zarys dziejów opracowano przedewszystkiem na podstawie Archiwum Zakładu Narodowego im. Ossolińskich. Nadto uwzględniono wszystkie inne zasoby rękopiśmienne Zakładu, zarówno rękopisy jak autografy. R. II, s. 12 Sprawy majątkowe J. M. Ossolińskiego w rkp. 3261. - s. 14 Dowody, pracy w księgozbiorze Stanisława Augusta w rkp. 151, 169, 173, 616 - s. 14 Pamiętnik podróży po Niemczech w rkp. 798. - s. 14 Materjaly dotyczące małżeństwa Ossolińskiego w rkp. 1448, 3261, oraz w autogr. 1169-1171. - s. 14 Memorjaly w sprawie patentu cesarskiego w rkp. 342, 451, 928. - s. 15 Korespondencja Ossolińskiego z Dzierzkowskim w rkp. 525 i 2338. - s. 19-21 Materjaly do genezy Bibljoteki Ossolińskich w rkp. 129, 776, 777, 780, 919,1087,1300-l. - s. 21-23 Linde a Ossoliński wautogr. 796-800, 2174. - s. 23 Korespondencja Ossolińskiego z Antonim Stadnickim w autogr. 2200-2203. - s. 23-24 Korespondencja w sprawie założenia Bibljoteki Ossolińskich w rkp. 541, 919, 4006 i autogr. 2969. - s. 27 Korespondencja Ossolińskiego z uczonymi polskimi w rkp. 488, 780, 783, 907, 921, 1087, 1282, 1284, 1448. - s. 27 Prace slawistyczne Ossolińskiego w rkp. 1287-1294. - s. 27 Prace naukowe Ossolińskiego w rkp. 280, 484, 488, 725, 745-50, 763, 784, 786-797, 907, 920, 931-3, 935-6, 1005, 1025-6, 1031 - 2, 1087, 1091 - 1093, 1095-1100, 1116, 1155, 1284, 1295 - 1297, 1304, 3122-3147, 3153-3159, 3232-3234. - s. 28-29 Materjały do ostatnich lat Ossolińskiego w rkp. 546, 907, 1095. R. III, s. 33-34 Przewiezienie Bibljoteki Ossolińskich do Lwowa w rkp. 1302, 1303. - s. 36 Inwentaryzacja i opis Bibljoteki w rkp. 1306-1308, 3785, 3786, 3905. - s. 42 W sprawie Al. hr. Fredry rkp. 3230. R. IV, s. 51 Protest T. Dzieduszyckiego w rkp. 3793. R. V, s. 60-64 Korespondencja A. Bielowskiego w rkp. 2432. R. VII, s. 78-84 Materjaly do darów na rzecz Bibljoteki w rkp. 1298, 3778-9, 4757, 4817. - s. 89-95 Muzeum im. XX. Lubomirskich rkp. 481, 941, 1305, 3837.
SPIS RYCIN
O historii powstania lwowskiego Ossolineum
|