Artykuły o Lwowie

[W sowieckim Lwowie (2001)] [Polska-Ukraina (1998)] [Mit Lwowa (1999)] Orlęta na zgodę...(1999) [Tam szum Dniestru (1998)] [Orzeł i tryzub (2000)] [Orlęta dla orłów (2002)] [Geniusz: gen i już - Stefan Banach (2002) (2002) ] [ Autonomia dla Galicji? (2002)]

Copyright © 2002 Wołodymyr Pawliw.
Wszystkie prawa zastrzeżone.

Autonomia dla Galicji?


Wołodymyr Pawliw


Polityka z 15.06.2002

Część komentarzy na temat niedawnego skandalu wokół lwowskiego Cmentarza Orląt sugeruje, iż jest on wynikiem jakiejś tajemniczej walki Lwowa z Kijowem. Bardziej odważni komentatorzy owa walkę przedstawiają jako konsekwencje coraz wyraźniejszego separatyzmu zachodnioukrainskiego, zaczynającego rozsadzać państwo.

Sympatyków autonomii galicyjskiej - bo o oderwaniu się od Ukrainy prawie nikt poważnie nie mówi - jest wielu, a temat wyrasta na popularny w różnych środowiskach Ukrainy Zachodniej: we Lwowie, Iwano-Frankowsku, Czerniowcach, Tarnopolu, Drohobyczu. Do idei tej przyznaje się też diaspora zachodnioukrainska w Kijowie. Środowiska te mają swoich guru. Za manifest programowy uważany jest esej Jurija Andruchowycza, znanego pisarza z Iwano-Frankowska (sam Andruchowycz woli dawna nazwę miasta - Stanisławów) - „Moje ostatnie terytorium". Spośród plastyków za postać kultową uznawany jest lwowski malarz Wolodymyr Kostyrko, absolwent KUL, grafik gazety „Postup", na tamach której owe idee często są omawiane. Za czołowego separatystę z Czemiowcow uchodzi Oleh Chawycz, politolog i analityk, mieszkający obecnie w Kijowie.

• Tęsknota za babcią Austrią

Wystarczy pochodzić po lwowskich kawiarniach, żeby przekonać się, jak kwitnie też kult Franciszka Józefa, „babci Austrii" czy też symboli związanych z założycielem Lwowa - księciem Danyłą i jego synem królem Lwem. Często obok tych symboli można zobaczyć portrety legendarnego duchowego przywódcy grekokatolików metropolity Szeptyckiego oraz zdjęcia Jana Pawła II ze lwowskiej wizyty. Wszystko to miałoby świadczyć o nieco innej tradycji i kulturze Galicji i Bukowiny - wyraźniej związanej z kulturą i tradycją europejską. Jeszcze mocniej jest eksponowana odrębność tradycji i kultury galicyjskiej w pracowniach artystów, mieszkaniach intelektualistów, gabinetach lokalnych działaczy czy biurach biznesmenów oraz w innych miejscach z ograniczonym wstępem. Jednym z takich miejsc jest klub Pod niebieską flaszką - kawiarnia, która działa dla wtajemniczonych i pełni funkcje salonu, gdzie omawiane są kultura, historia, tradycja oraz problemy Lwowa i Galicji.

Dla podobnych rozmów dobrym miejscem jest też lwowska kawiarnia Pod klepsydrą w Centrum Artystycznym Dzyga. Zrzeszeni w nim artyści, specjalizujący się w organizowaniu masowych widowisk artystycznych, narobili sporo zamieszania w mieście, gdy w 2000 r. przygotowali performance „Wjazd Cesarza Franciszka Józefa do Lwowa".

Bardziej poważne, wręcz naukowe podejście do tematu przedstawia środowisko pisma dla intelektualistów „Ji", którego redaktor naczelny Taras Wozniak, z racji pełnienia przez niego także funkcji szefa działu stosunków międzynarodowych miejskiej administracji, zwany jest ministrem spraw zagranicznych Lwowa. Redakcja „Ji" zorganizowała już dwie duże konferencje poświecone temu tematowi, akcentując co prawda zagadnienia społeczno-polityczne oraz administracyjno-gospodarcze.

Wszystkie te środowiska założyły w 2001 r. Komitet Społeczny dla uczczenia 800 rocznicy urodzin króla Danyły. W skład Komitetu weszły osoby znane i szanowane we Lwowie i Galicji. Uznawanie tych ludzi za dziwaków i awanturników byłoby co najmniej nieporozumieniem.

• Bundesrepublik Ukraina

Jako jeden z pierwszych o możliwości federacyjnego kształtu państwowego Ukrainy na wzór landów w RFN mówił legendarny lider antykomunistycznej opozycji Wiaczesław Czornowił gdy obejmował władzę w obwodzie lwowskim po zwycięskich wyborach w 1990 r. W tym samym roku przywódcy trzech galicyjskich obwodów - Lwowskiego, Iwano-Frankowskiego i Tarnopolskiego - utworzyli Asarobleję Galicyjska, mającą na celu skonsolidowanie działania na rzecz utrwalania w regionie demokracji oraz przeprowa­dzenia reform ustrojowych i gospodarczych. Co prawda Czornowił niedługo potem odstąpił od tej idei obawiając się lokalnych separatyzmów, krymskiego czy donieckiego, ale sama idea nie umarła.

Jednak odrębność tradycji i kultury galicyjskiej jest tylko zewnętrzną otoczką całej tej sprawy. Tak naprawdę patriotów Galicji czy Bukowiny niepokoją mianowicie poważniejsze problemy. Chodzi im najpierw o bardziej sprawiedliwy podział pełnomocnictw i dóbr pomiędzy centrum a regionami, ponieważ zbytnia centralizacja i koncentracja władzy hamuje rozwój kraju jako całości, a zwłaszcza poszczególnych regionów. A to z kolei prowadzi do ich degradacji. „Hiperetatyzm, który się sprowadza do obrony interesów jednego czy kilku klanów, rozdeptał obywatela i przedsiębiorcę" - pisze w „Ji" Taras Wozniak. Obraża zachodniaków i to, iż władze w Kijowie nie uznają za bohaterów weteranów UPA i innych formacji ukraińskich walczących przeciwko Armii Czerwonej". Próbę oddania sprawiedliwości przez radnych Iwano-Frankowska weteranom dywizji SS-Galitzien czy niezgodę lwowskich radnych na otwarcie Cmentarza Orląt też warto postrzegać jako manifestacje różnorodności regionów Ukrainy wobec oficjalnej pozycji Kijowa.

Przyszły federalistyczny ustrój Ukrainy wydaje się nieunikniony-zbyt rożne kulturowo, ideowo i gospodarczo regiony tworzą to państwo. Praktycznie już dzisiaj Ukraina funkcjo­nuje jak federacja - tylko ze nieformalnie. Rozbudowana szara strefa oraz korupcja powodują, iż Wschód, Zachód, Południe. Centrum w rzeczywistości rządzą się i rozwijają według swoich własnych tylko tam obowiązujących zasad i reguł, przekupując Kijów odpowiednią jałmużną i załatwianiem potrzebnych władzom wyników wyborów. Autorzy drukowanego w „Ji" raportu „Makro regionalizacja Ukrainy" piszą, ze „prawdziwy obraz socjalno-gospodarczego rozwoju Ukrainy widać w różnorodności terytorialnej, w której już dawno wyłoniło się sześć miast-centrów: Kijów, Donieck, Lwów, Dniepropietrowsk, Odessa i Charków".

Każdy z tych regionów jest rożny pod względem potencjału gospodarczego, obszaru i zamieszkałej ludności, demokratycznych tradycji czy kultury. Jeśli Lwów ma ambicje budować społeczeństwo obywatelskie, budować wolny rynek i dążyć do Eu­ropy, to klan doniecki już wybudował sobie bazujący na autorytaryzmie kapitalizm oligarchiczny. Każdy z regionów jest zainteresowany utrwaleniem swojej odmienności w ramach autonomii. Taka jest dziś na Ukrainie rzeczywistość. Pozostaje tę rzeczywistość tylko sformalizować.

• Wyrywny Lwów

Dlaczego zatem szykanowany jest tylko separatyzm galicyjski? Bo Lwów zawsze był chłopcem do bicia, ponieważ zawsze wyskakiwał przed orkiestrę. We Lwowie, jeszcze przed ogłoszeniem ukraińskiej niepodległości, w wyborach samorządowych 1990 r. zwyciężyli antykom uniści. Lwów zaczął zwracać świątynie cerkwi greckokatolickiej, zanim jeszcze zapadły formalne decyzje. Ze lwowskich szkol wyrzucono język rosyjski jako przedmiot obowiązkowy, zapoczątkowując tym samym własną reformę edukacyjna. Teraz, jako pierwszy, Lwów zaczyna publiczną dyskusję na - przedwczesny- temat federalizmu, denerwując tym władze w Kijowie, które chcą naturalnie mieć pierwszeństwo w tak ważnych kwestiach. Kijów próbuje zrobić wszystko, żeby to zjawisko powstrzymać czy zmarginalizować - to straszy nacjonalizmem galicyjskim, to podsuwa wersję, że stoi za tym ręka Moskwy, to mówi o grupie dziwaków niespełna rozumu.

Co z tego wyniknie, nikt nie jest w stanie powiedzieć - wszystko będzie zależało od rozwoju sytuacji w samej Ukrainie. Jeżeli Kijów popełni błędy, to idee galicyjskiego separatyzmu mogą trafić na podatny grunt, przerzucając się ze sfery inteligencko-elitarnej do masowo-pospolitej. Takim błędem może być. na przykład, daleko posunięta integracja z Rosją i Białorusią. Według badań opinii publicznej przy takim rozwoju sytuacji najliczniejsza grupa 40 proc. Galicjan deklaruje gotowość walki o odrębność swojej Małej Ojczyzny (11 proc. - za autonomią, 29 proc. - za niezależnym państwem). Ponieważ badaniom są poddawane osoby dorosłe, trudno powiedzieć, co o tym myśli młodzież. Przecież to dzisiejsze dzieciaki wypisują (używając liter łacińskich) na ścianach miast hasła: „Nezależnist' Hałyczyni".


Autor jest korespondentem w Polsce kijowskiego dziennika „Dzerkalo tyżnia”




[W sowieckim Lwowie (2001)] [Polska-Ukraina (1998)] [Mit Lwowa (1999)] Orlęta na zgodę...(1999) [Tam szum Dniestru (1998)] [Orzeł i tryzub (2000)] [Orlęta dla orłów (2002)] [Geniusz: gen i już - Stefan Banach (2002) (2002) ] [ Autonomia dla Galicji? (2002)]
Powrót