Krzysztof Bulzacki

Niewiedza nie boli.

Zakończyły się VIII spotkania w Jeleniej Górze z piosenką lwowską i kresową pod hasłem „ta joj 2004". To był festiwal, a właściwie dwa, a nawet trzy festiwale (trzy w jednym - to takie określenie reklamowe) połączone ze sobą na zasadzie bardzo luźnych skojarzeń, zasadzie wymyślonej w „Śpiewających fortepianach", bardzo luźnych skojarzeniach, zupełnie nie mających wspólnego mianownika. Połączenie to wprowadziła w Mrągowie „panna" Agata Młynarska w cywilu zapewne mężatka i być może już dawno Wojciecha Młynarskiego uczyniła szczęśliwym dziadkiem.

Ten „drugi” festiwal piosenki kresowej został wprowadzony w celu rozszerzenia naszych zainteresowań na piosenki z rodowodem rusińskim - dawniej mówiono ruskim, co się kojarzyło prawem kaduka z rosyjskim.

Piosenka kresowa należy do zbiorów Oskara Kolberga, zbiorów ściśle ludowych, jako folklor bardzo cenny, wykorzystywany przez Szopena i Moniuszkę do przedstawienia piękna muzyki polskiej, ale w swej pierwotnej formie zbyt trudny do słuchania i w gruncie rzeczy nudny. Takim przykładem był wykonany na koncercie tasiemiec chyba dwudziestozwrotkowy. Jak zostało powiedziane piosenka ta ma ponad 500 lat, w rzeczywistości być może o sto lat mniej. Występuje w niej kozak, a zatem nie mogła powstać przed powstaniem pierwszych kozaków.

Jak wiadomo kozaków założył Dymitr Wiśniowiecki, syn Iwana, z potężnego ongiś rodu magnatów polskich, Rusin prawosławny. Kozacy byli jego przyboczną drużyną, która zajmowała się zbójeckimi wyprawami na Turcję. W ostatniej swej wyprawie na Wołoszczyznę Dymitr Wiśniowiecki zginął w 1563 roku. Bodajże Turcy nadali tę nazwę „kozak".

Druga piosenka dziś już rzadko śpiewana „czerwony pas" została przedstawiona jako piosenka rusińska, zapewne melodia ta może mieć takie pochodzenie, ale tekst napisał Józef Korzeniowski urodzony w Brodach, profesor literatury polskiej w Liceum Krzemienieckim, na Uniwersytecie Kijowskim i Charkowskim. Piosenkę tę umieścił w swoim dramacie „Karpaccy Górale" napisanym specjalnie dla teatru lwowskiego pod dyrekcją Jana Nepomucena Kamińskiego. Pierwotnie zaczynała się od słów „czerwony płaszcz, za pasem broń ...", później dopisano „tam szum Prutu ...". Przez wiele lat była bardzo popularna, w aranżacji muzyków z prawdziwego zdarzenia ma wiele piękna i temperamentu.

Trzecią piosenką „kresową" wykonaną na koncercie galowym był przebój nad przeboje Tymka Padury, zapomnianego twórcy dwustu piosenek z tekstami pisanymi przez niego w dwu językach, po polsku i po rusku, „Hej, hej sokoły omijajcie góry, lasy, doły ..." Mówił on o sobie: „Mickiewicz wielki poeta, ale kto go zna, a mnie śpiewa cała Polska i Ukraina". Tak! To jest to, co nas łączy, chociaż Ukraińcy o tym nie wiedzą.

No a piosenka lwowska? ta została wykonana przez polskie dzieci, te z Węglińca, z Jeleniej Góry i z Brzegu, a nawet z Oleśnicy. Te wspaniałe polskie dzieci, co za przeżycie!

Jedna Ukrainka we Lwowie zapytała mnie dlaczego wszystkie piosenki lwowskie są po polsku? odpowiedziałem krótko: wszystkie piosenki paryskie są po francusku. Nie wiem czy to zrozumiała.

Z tych dzieci wyrosły już dwa piękne kwiaty, Sabina Dąbrowska i Diana Winiarska, znane nam od lat dziewczyny z Brzegu, obie dysponują pięknymi głosami i wdziękami scenicznymi. Jedną z piosenek, a właściwie pieśni w wykonaniu Diany Winiarskiej zaliczyłem do trzeciego festiwalu, nie ujmując niczego z tej chwytającej za serce pieśni „Miasteczko Bełz".

Ósme spotkanie z piosenką lwowską i kresową w Jeleniej Górze to już historia.

Jelenia Góra, 17 maja 2004 roku

Copyright © 2004 Krzysztof Bulzacki. Wszystkie prawa zastrzeżone.

Powrót
Licznik